Odpowiem za chwilę, tylko najpierw relacja. Lewdo żyję, mój kręgosłup też, pozytywne jest to, że w ostatnim tygodniu tylko dwa razy bolała mnie szyja i głowa, może idzie ku lepszemu

No więc natyrałam się bardzo, od rana.
Najpierw dokończyłam kostkę przy cisach i zaczęłam ich sadzenie.
Toszko miałaś rację, w głębi sucho, cisy lałam wodą, więc było ok, ale w tym wykopanym rowie już gorzej. Dlatego też wykopałam rowek, wsypałam tam dolomitu, obornika, kompostu i zalałam to wodą, poustawiałam cisy uklepałam pod nimi błotko i znowu woda. Dalej znowy kompost, obornik, ziemia i woda i tak kilka razy, żeby dobrze zamuliło korzenie i wsiąkło głęboko

Na koniec cisy zostały wyściółkowane kompostem.
One rosły w warzywniku, te w żywopłocie były przycinane, a takie zapomniane przeze mnie, niektóre bardzo wysokie, inne malutkie.
Toszka, przyciąć je teraz, czy już nie?