Gruszka_na_wierzbie napisał(a)

Możesz pociąć i przekopać, a możesz też ściąć górę i zasypać wszystko warstwą kompostu. Rozłoży sie bez konieczności kopania.

O, jak dobrze, że napisałaś tą drugą część, bo zrobiłam tak z moim poplonem i lekko miałam stres, czy to się w ten sposób przerobi.

Brzozowadziewczyna napisał(a)

O, jak dobrze, że napisałaś tą drugą część, bo zrobiłam tak z moim poplonem i lekko miałam stres, czy to się w ten sposób przerobi.

To nawet korzystniejsze dla życia glebowego. Wbrew pozorom częste kopanie nie jest zbyt dobre dla gleby. Podobnie jak zbyt staranne oczyszczanie rabat.

Gruszka_na_wierzbie napisał(a)

To nawet korzystniejsze dla życia glebowego. Wbrew pozorom częste kopanie nie jest zbyt dobre dla gleby. Podobnie jak zbyt staranne oczyszczanie rabat.

Ha, czyżbyśmy znowu czytały to samo czasopismo? Masz prenumeratę? Ja sobie sprawiłam
Choć gadałam z Toszką na ten temat i Ona twierdzi, że jednak to kładzenie warstwami bardziej sprawdza się w Anglii ze względu na zdecydowanie wilgotniejszy klimat. Przesiąkanie, podsiąkanie i te sprawy U nas susza utrudnia te naturalne procesy. A rabat w ogóle nie czyszczę z liści.
Przepraszam Właścicielkę wątku za prywatę

Kasiu, jutro ciąg dalszy układania kółek
Tata znowu na posterunku

Haniu, super To tak jutro zrobię
W poprzedni weekend mnie nie było, więc nic nie ruszone

Agato, proszę bardzo, rozgość się, nie mam nic przeciwko Waszym wymianom zdań, szczególnie, że sama z tego się dużo dowiaduję

AnnaCh napisał(a)

Fajna rabatka będzie, też lubię takie linie Tata super, brawo dla niego

W poprzedni piątek skoro świt udałam się na pociąg do Krakowa. Z wielkim plecakiem na plecach, jak za starych czasów Zapowiadał się super, doroczny, babski wyjazd i tak też było. Trzeci rok z rzędu z koleżankami zostawiamy dzieci i mężów i śmigamy gdzieś sobie. Tym razem nie szło nam od początku, do tego powoli się ekipa wykruszała i suma summarum pojechałyśmy we trzy. Punkt zbiórki - dworzec w Krakowie, a potem bus do Ojcowa. Noclegi zamówione w samym Parku Narodowym.
Na miejscu byłyśmy już około południa, piątek był cudny słoneczny. Zrobiłyśmy małą trasę na rozgrzewkę, około 11 km. Zwiedziłyśmy Jaskinię Łokietka i wieczorem popijałyśmy rum w drinkach

W sobotę miałyśmy dłuższą trasę, prawie 21 km.
Zaczęłyśmy od Zamku w Ojcowie, później Maczuga Herkulesa i Zamek w Pieskowej Skale, a wracałyśmy przepiękną Doliną Sąspowską. Wszystko byłoby cudnie, gdyby nie całodzienny deszcz, co sprawiło, że po kolana byłyśmy w błocie
Mimo wszystko zakochałam się w tych miejscach i już kombinuję kiedy zabrać rodzinkę

W niedzielę mała niespodzianka, od października nie ma busów do Krakowa, więc chcąc czy nie musiałyśmy dojść do najbliższego miasta - Skały i tam czegoś szukać. Byłyśmy w Krakowie dość wcześnie, zostawiłyśmy plecaki w poczekalni i jeszcze obeszłyśmy Stare Miasto
W domu byłam późno, ale wypoczęta, zrelaksowana, pozytywnie wymęczona chodzeniem, tak jak lubię
Od poniedziałku niestety szara rzeczywistość.

Monika, dziękuję
Brawa tacie jutro przekażę, chyba, że sam przeczyta

AnnaCh napisał(a)

Monika, dziękuję
Brawa tacie jutro przekażę, chyba, że sam przeczyta

I bardzo dobrze, facetów trzeba chwalić, tym bardziej jak jest za co