No i dobrze Wcale nie chcę zimy, bo jej nie lubię, choć jest jedna rzecz, która sprawia mi przyjemność - uwielbiam odśnieżać Serio, ale to chyba dlatego, że kości takie zastałe zimą i jak można poszaleć z łopatą, to robię to z przyjemnością
Aniu, ja moje kupowłam w necie, kiedyś chyba podesłałam Ci linka do sprzedawcy
Spora część ludzi w ten sposób zaczynała przygodę z nowo wybudowanym domem
Ja też jestem w tej grupie.
Wprowadziliśmy się 30 października. Gazownia nie wyrobiła się z podłączeniem gazu, na nasze szczęście nie było mrozów i gaz popłynął 18.12. po 5 dniach było już poniżej 0 a wtedy maszyny nie zgrzewają i podłączenie nie byłoby możliwe, mieliśmy niezłego farta
Do tego czasu dom był ogrzewany kominkiem a ciepła woda płynęła z podgrzewacza podłączonego do jednego kranu w łazience jak sobie przypomnę. ech... masakra jakaś
Ogród nie wyglądał lepiej od twojego ale wtedy to mniej mnie martwiło
Martuś, nie wiem tylko czy dam radę dojechać, zanim śnieg stopnieje
No u mnie może wszystko wyglądałoby lepiej, gdyby nie moja zagrożona ciąża, później mały Jasio, a tym roku upały i ciągły brak funduszy. Prawie wszystko kleimy sami, dlatego powoli idzie, ale Ty też wiesz dobrze jak to jest być brukarzem, murarzem, matką, żoną, ogrodnikiem, itd. w jednej osobie
Ania ja jak sie wprowadzałam do domu po budowie to mieliśmy tylko jeden pokój skończony i to nie nasz tylko taty. W całym domu nie było ścianek działowych wylewek i niczego jeszcze....żadnych instalacji , łazienki czy kuchni był pokoik który na służył do mycia gotowania i spania , a prąd podłączyli do niego godzinę przed przeprowadzką kibel na polu woda w studni tyle było i nas dwojeoraz 54 myszy latające po tym gruzowisku bo parapetów też jeszcze nie było żadnych. Wprowadzaliśmy się 11 listopada 18 lat temu.....nie wiem czy teraz miałabym tyle odwagi. Krajobraz wokół budynku był............księżycowy
hej Ania
ja tez wprowadzałam się 30 października 6 lat temu i na początku mojego wątku widać w jakim stanie była ziemia wokół
ale wtedy się o tym nie myśli człowiek jest podekscytowany przeprowadzką
my też sami wszystko robiliśmy to znaczy mó mąż do dzisiaj jeszcze nie wszystko jest skończone
ale co tam
grunt to zdrowie
Po Waszych wspominkach dotyczących początków mieszkania w domu i mi się przypomina-też z podłączeniem gazu był poślizg (miał być we wrześniu, czekaliśmy do grudnia!), na szczęście teściowie nas do siebie przygarnęli gdy już zaczęliśmy pod koniec listopada w ubraniach spać