W mojej okolicy, a raczej bardziej w okolicy UliB jest bardzo dużo żywopłotów które po tegorocznej zimie zupełnie zbrązowiały. Jadąc do domu, za każdym razem nie wierze w to co widzę. W mojej wsi też są takie przypadki. Nie wiem co się dzieje ale wysokie kilkumetrowe tuje w są w 90% martwe.
U siebie zaobserwowałam lekkie brązowienie na trzech młodych jeszcze szmaragdach. No i jedna aureospicata w żywopłocie chyba wypadnie, ale ta słaba była od początku.
To właśnie problem u mnie, że teraz może być za mokro. Ziemia nie jest najlepsza, warstwa gliny pod spodem i, mimo odwodnienia, woda długo schodzi. Mam wrażenie, że sadząc coś i wymieniając pod to ziemię, robię roślinom tylko jakby miseczkę w tej gorszej ziemi. Więc kąpią się w wodzie przez długi czas po deszczu. Sprawdzę jak z głębokością sadzenia, chociaż właśnie ze względu na glebę staram się sadzić wyżej niż niżej.
Myślę, że to nie ochojnik, nie zauważyłam żadnych zgrubień ani niczego "obcego", tylko zmiany koloru.
W ubiegłym roku Mazan w wątku o chorobach świerków sugerował, że to może być grzyb Sirococcus conigenus, jesienią pryskałam od niego, teraz też to zrobię. Chociaż te świerki to już pewnie wypadną, ale boję się większego spustoszenia w ogrodzie.
Też zauważyłam jeżdżąc tu i ówdzie, że thujom coś się dzieje. I to tak dziwnie, na przykład po jednej stronie ulicy wszystkie brązowe, po drugiej zielone. Ciekawa jestem co jest powodem.
U mnie aureospicaty nawet nieźle przeżyły zimę, ale strach chwalić cokolwiek, zaraz może i na nie coś wejść...