Z tego co wiem sinice nie wszędzie, zależy jak ktoś trafił. Byłam na Bałtykiem gdy sinic nie było, a plaga biedronek lub stonki i byłam w Jugosławii nad Adriatykiem gdzie raz było super, a innym razem nie weszłaś do wody nawet przy brzegu bo meduzy nie pozwalały....gwarancja moczenia żadna
Wiem dlatego piszę że nie wszyscy zyją wg schematów. Wiem na jakiej diecie wszyscy jesteście i wiem jaka to mordęga szukać czegoś co Wam nie zaszkodzi. Na Waszym miejscu też bym po Polsce jeździła, ale komu zostawić taaaaki areał? Co najwyzej na kilka dni i to bardziej we wrześniu lub czerwcu.
Nie ma za co
Nasz będzie nad ziemią z drewna zrobiony, na pewno nie w tym sezonie jeszcze. Musze miejscówkę wymyślić dobrą pod kilkoma względami. Uwielbiałam wieczorkiem wejść do basenu i moczyć się przy winku, albo ze znajomymi jeszcze, świece, pogaduchy i cykanie świerszczy.....no teraz to już tylko soczek zostaje, ale reszta by się nie zmieniła
Dla mnie jechać do Hiszpanii w środku sezonu i to jeszcze do hotelu to samobójstwo. Ciasno, że szpilki nie wciśniesz a na plaży w Barcelonie tłumy takie, że wszyscy leżą jak sardynki w puszkach. Ja zdecydowanie polecam listopad i grudzień, sporo taniej, 50% mniej turystów. temperatura około 25-27 stopni. Woda w morzu wygrzana po lecie. A dwu-trzypokojowe mieszkanie można wynająć już od 20 euro za dobę od osoby. W Barcelonettcie lub w dzielnicy gotyckiej od 20-30. A bilety na samolot z Berlina tańsze niż na IC do Warszawy (ze Szczecina). Jak dla mnie same korzyści ale każdy robi to co lubi .
Tak robimy i nie uważam, że nam czegoś w życiu przez to brakujeTak myślę, ze gdybym kiedykolwiek miała jeszcze się w daleką podróż wybrać to chyba tylko Rwanda lub Kamerun do naszych dziewczynek.....tylko nie wiem czy lot bym przeżyła
Wiesz co - najważniejsze że Ty swoją kochasz - a miłość wszystko wybacza! I nikt z nas nie wie co będzie z nim na starość, gdyby planowanie przyszłości tworzyć tylko w ciemnych barwach, to byłby pełny paraliż!