Myślałam , ze się z bólu posikam. Ale gorzej było po zdjęciu szyny bo ręka została w takiej pozycji jak w szynie była i wyprostować się nie dawała, a rehabilitacja miała być za pół roku dopiero
Sama sobie wyrehabilitowałam do pełnej sprawnościKąpiele w korze dębu, słomie owsianej i macierzance z rumiankiem( gorące kąpiele) A potem jak ręka była rozgrzana to brałam w dłoń butelkę 5 litrową z wodą i trzymając tak płakałam z bólu, ale pomagało i z dnia na dzień po miesiącu ręka do pełnego wyprostu w łokciu wróciła
Z tego co piszesz Sylwio wynika, że jesteś twarda sztuka...pokonać taki ból, noooo...podziwiam...ale to przecież widać po Twoich poczynaniach ogrodowych...>że żadnej pracy się nie boisz...
Przygotowania do świąt u mnie jeszcze w proszku...jakoś siły i chęci mi odeszły w tym roku...Wszystko idzie nie tak jak powinno, czyli cały czas pod górke...nawet pogoda dobija całkowicie...Po ostatnich ciągłych ulewach mamy problem z szambem...Otóż woda gruntowa tak wysoko podchodzi, że zalewa nam całkowicie szambo, pod sam dekiel...Nie nadążamy z opróżnianiem i wywożeniem...kasy idzie w cholerę, a efekt żaden...
Spieszę napisać, że wszystko podołowane, pootulane. Orliki młodziutkie listeczki wypuściły, trochę się boję o nie, ale liśćmi potem jeszcze pookrywam.
Pozdrowienia.