No powiem Ci, że jestem pod wrażeniem tempa w jakim powstała ta nowa rabata, ale z góry widać, że wpasowała się super Ja bym ją jeszcze w prawo pociągnęła patrząc z góry, ale rozumiem, że zależało Ci na symetrii. A co tym razem skłoniło Emusia? Pokazałaś Mu co napisałam czy jak?
Dzięki w imieniu rabatki, narazie sadzę na niej to co mam pod ręką, a dosadzać będę wiosną, bo wówczas tyle dobroci czeka w ogrodniczych, że ręce same rwą się do zakupów...
Oczywiście, że mu przeczytałam Twój wpis, najpierw nic nie powiedział, ale po niedługim czasie zgodził się, chociaż miałam wrażenie, ze przychodziło mu to ciężko...
A jeżeli chodzi o tę symetrię, to nie mogę wyzbyć się jej przez całe życie...
jestem spod znaku bliźniąt i cokolwiek robię, to od razu myśli są dwie, czasem dobra i zła, ale też czasem są od razu zgodne. Może głupio to brzmi, ale coś w tym jest, mam po prostu chyba dwie natury. A Mama zawsze mi mówiła, że śmiech i płacz mam koło d..y.
Sylwia, rabata na razie jest w tej postaci co na fotkach, ale czasu do wiosny zostaje sporo i może przyjdą inne przemyślenia, to kształt wówczas może się zmieni. My ogrodnicy tak przecież mamy, że przerabia się coś po kilka razy, aż do pełnego zadowolenia... Nie jest to złe, bo przecież nikogo nie krzywdzimy, a jedynie fundujemy sobie więcej roboty.
Od strony ławki dosadzilam tawułę japońską. A przy przejściu iglaczki, zapomniałam nazwę. Pozostało wysypać korę i do wiosny niech rabata czeka na jeżówki.