Wcześniej nie obyło się bez przykrych niespodzianek...Podczas grzybobrania schyliłam się po rydza i nie zauważyłam złamanej gałęzi, nadziałam się na nią, skaleczyła mnie przy oku...krew lała się, bo to unerwione miejsce...ale już zagojone...
Natomiast, po kilku dniach, eMuiowi podczas rąbania drewna, siekiera odbiła i trafiła w środkowy palec...Skaleczenie było duże, w szpitalu zeszyli mu to, zakładając 5 szwów, pocierpiał, ale po 2-ch tygodniach szwy zdjęte no i goi się dobrze...Szczęście, że nie odrąbał palca...
Cieplutkie jesienne widoczki