Dziękuję wszystkim za utulające słowa...ciężko jest wyzbyć się kołatających złych myśli, które jak ciasna obręcz oplatają głowę, od których nie sposób się uwolnić w takich trudnych chwilach. Myśli uparcie wracają i nie dają funkcjonować, a sen to też loteria...zasnąć trudno, a jak się uda, to i tak na krótko i znów to samo.
Była duża różnica wiekowa między moją najstarszą siostrą, a mną, ale mimo to, byłyśmy zżyte ze sobą najbardziej...
Em ostatnio wywiózł mnie na działkę, by chociaż trochę zmienić myśli, zaangażował mnie do pomocy przy budowaniu zaplanowanej drewutni...no powiem, że chwilowa ulga odrobinę pomogła.
Jakoś trzeba będzie powoli próbować godzić się z sytuacją i wrócić w miarę do codziennych prac, bo życie toczy się dalej...a pęknięte serce jeszcze dłuuuugo będzie bolało.
Mam nawet kilka fotek z etapów budowy drewutni.
najpierw konstrukcja, jeszcze bez końcowych pionów
następnie stawianie masywnych "ścian" ( z drewnianych drzwi z odzysku, Em otrzymał je z remontowanego ośrodka )
no i skończone, pozostało tylko wstawienie drzwi wejściowych i domalowanie fragmentów.
a tu już częściowo zagospodarowane wnętrze drewutni.