Toszka
19:05, 03 cze 2016
Dołączył: 02 sty 2013
Posty: 14436
Joasia bardzo dobrze ubrała całą tą sytuację w słowa. Jesli (pseudo)sprzedawca czegoś nie wie i do tego w sposobie przekazu informacji nie jest kulturalny (a tak było) to trzeba go zmusić do samodoskonalenia i nauki
Mam taki ulubiony sklep, gdzie cechą charakterystyczną jest brak opisu odmian i możliwość utrafienia rarytasów (jesli się wie co to jest
). Pracuje tam obcesowa kierowniczka z faktycznym wykształceniem ogrodniczym, masa ukraińców i... pewien niepozorny Pan, specjalista od owocowych. Pana uwielbiam, bo jest szczery aż do bólu i nie rżnie mądrali jak się na czymś nie zna. Przykład - dojrzałam pienną, wąskokolumnową brzoskwinię. Pytam się go o owoc. Dostałam konkretną odpowiedź, że dopóki Pan nie spróbuje to nic mi nie powie i zachwalać nie będzie. Można? Można! (być szczerym)

Mam taki ulubiony sklep, gdzie cechą charakterystyczną jest brak opisu odmian i możliwość utrafienia rarytasów (jesli się wie co to jest

____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)