Wieszaj, nie opatentowałam jeszcze
No to jak małżonek zna kolory i jest tolerancyjny i jeszcze coś przeniesie to jesteś wiele kroków przede mną

Mój nie ma serca do ogrodnictwa, nic nie robi i nawet węża nie potrzyma za długo jak nie wyrabiam z podlewaniem. Jedyne co muszę przyznać to to, że kocha drzewa i zwykle nie marudzi przy takich zakupach

Ale żeby coś skopał albo przewiózł ciężkiego albo pomajsterkował chociaż to już nie- on umysł ścisły i jak coś mam nie halo z komputerem albo dane nagle stracę to wtedy jak najbardziej rusza z pomocą. Na inne rzeczy odpowiada że się nie zna
Kiedyś malowałam dom. Stoję na drabinie i idą dwie babeczki koło ogrodzenia i słyszę jak rozmawiają:
-ty zobacz, babka sama dom maluje
- ty wiesz co, bo ona tu chyba sama mieszka
To jak to powiedziałam mojemu to był trochę zmieszany. Uświadomiłam mu że jak nie zacznie się udzielać w przydomowych sprawach to pójdzie plota pi wsi że tu taka ładna, samotna i do tego robotna babeczka mieszka i ja nie wiem jak to się skończy

Ale za długo to nie działało niestety

Także widzisz, faceci są różni. Twój ma predyspozycje żeby się wciągnąć, mój już chyba nie