Listopad
_________________________
Był ciepły i dość słoneczny.
Z warzywnika zbierałam jeszcze rukolę (polecam odmianę wieloletnią) oraz ostatnie rzodkiewki
Pogoda sprzyjała pracom w ogrodzie. Ale niestety po powrocie z pracy czasu na prace w ogrodzie nie było za wiele, bo za chwilę zapadał zmierzch.
Udało mi się zasadzić cebulowe, choć w duchu przeklinałam swoją skrupulatność czyli wykopywanie tulipanów po ich przekwitnięciu. Na szczęście nie kupiłam w tym roku „aż tak dużo” nowych cebulek. Choć suma summarum trochę tego było
Większość poszła na rabaty do donic (czyli o zgrozo(!) znów szykuje się ich wykopywanie latem). Część zasadziłam jak co roku w ocynkowanych baliach, pojemnikach i koszykach. Te ulokowałam w nieogrzewanym budynku gospodarczym.
Przy sadzaniu cebul na rabatach zauważyłam, że jeddna z nich notorycznie ryta przez nornice (czy inne cholerstwo) znów wygląda jak ser szwajcarski. Dziesiątki podziemnych korytarzy a roślinki wisiały wręcz w powietrzu. Z natury grzeczna jestem, ale wtedy poleciała wiązanka, której wiadomo, że nie zacytuję
Przez kilka dni popołudniami walczyłam z tą rabatą ale trochę bez wiary czy to ma sens bo nornice (czy inne dziadostwo) upodobały sobie szczególnie tą moją rabatę Wykopałam wszystkie rośliny, przekopałam ziemię i na nowo wsadziłam trochę zmieniając, dosadzając, dzieląc… Przyznam, że w którymś momencie miałam już serdecznie dość. Nie lubię takiej pracy w tzw. „dopadkach”, pod presją czasu i w obawie, że w każdej chwili może się pogorszyć pogoda a tu wszystko rozkopane. Gdy kończyłam zaczynał prószyć śnieg.
Dzisiaj wiem, że rabata do nie końca przemyślana i kiedyś pójdzie do zmiany. Ale to już inna historia
Fotek z rewolucji na tej rabacie brak. Bo i czasu było jak na lekarstwo. Każda miuta na wagę złota
Posadziłam po raz pierwszy czosnek zimowy Harnaś. Ciekawa jestem co z tego będzie.
Dostałam 10 worków liści z ogrodu od siostry. W ubiegłym roku pięknie się przekompostowały i w tym roku również zamierzam je wykorzystać
Jakoś tak wyjątkowo smutkiem wiało z ogrodu