Jolanka, kurcze, zostaw te cisy, będą miały trudniej ale dadzą radę, szkoda Twojego zdrowia. To za ciężka harówka dla Ciebie jednej żeby powtarzać całą operację, a cisom lej wodę i poczekasz chwilę dłużej, ale się ukorzenią.
Moje cisy sadził facet- ogrodnik- "profesjonalista" prosto w glinę, tyci dołeczek, w pierwszym roku wegetowały, ale w drugim ładnie odbiły i zostawiłam jak są. Nie będę niewolnikiem roślin
Ja nie będę kopać dołków, w głąb dałam dobrze, na szczęście. Odkopię po bokach i dam tego co potrzeba, przy okazji poprzecinam baloty.
eMa wreszcie zatrudnię, niech przestanie wreszcie chorować Żartuję, niech wyzdrowieje, z półpaścem nie ma żartów. Ale masz rację, niewolnikiem roślin być nie trzeba
Do środka koniecznie też coś musi być, bez tego ani rusz
Jolu ja Ci to mówię jak skończysz tą robotę głupiego (sadzenie cisów dwa razy ) to dopiero poczujesz satysfakcję Ja tak miałam.
Nie bardzo mogę robić w ogrodzie, a próbowałam Z usztywnionym kolanem rozsadzałam limonkowe żurawki z doniczek, przymrozki dały im popalić, zobaczymy czy odbiją. Więcej niestety nie, ale... za to zamówiłam róże
pnące: Elfe, Camelot, Uetersener Klostrrose;
i inne: Mainzer Fastanacht, J.W.Goethe, Geisha, Minerwa, Candlelight.
Wsadziłam już: Lavender, William Moris(kurcze ale był drogi). Czekają w doniczkach Chopinki i Casanowa
Chociaż tyle
Witaj Jolu. A to cisy dały Ci w kość... dosłownie. Właśnie będę sadzić swoje i już wiem jakich błędów nie popełnić, może to Cię pocieszy, ale Twoja męka na coś się przyda Zdrówka życzę