Mam znowu tyły na własnym wątku.
Zatem najpierw odpowiem na temat drzew, potem na resztę postów.
Robiłam też zdjęcia moich różyczek świeżynek, ale jakoś zdjęcia zrobiły się mało aktualne. I na innych wątkach różano... I mnóstwo ich wszędzie, zatem u mnie najpierw o drzewach I sobotnich zakupach
Jakoś tak się składa, że jednym z większych drzew w ogrodzie jest dąb. Sam się wysiał i rośnie w tak idealnym miejscu, że oboje zaakceptowaliśmy jego obecność na skraju ogrodu. Reszta drzew nie będzie wielka, raczej takie sobie ...
Postanowiliśmy więc przy tarasie posadzić drzewo, które w przyszłości będzie górowało nad domem i da naturalny cień przy tarasie, jednocześnie nie zasłaniając widoków na ogród. Taras jest od południa. Kiedyś widoki zasłaniała nam pergola obrośnięta winobluszczem. Odsłoniliśmy taras i zrezygnowaliśmy z pergoli.
Zawsze mi się marzyło drzewo przy tarasie. Rozłożyste. Akurat tu nas nic nie ogranicza.
W sobotę oddaliśmy na przegląd serwisowy auto, a sami podjechaliśmy autobusem do szkółki zobaczyć, co ciekawego mają.
Najpierw oszukałam się w trawkach, myślałam, ze trafiłam na wypasione miskanty ML.
Nie było opisu trawek, dopiero przy odbiorze zapłaconego towaru opis się znalazł i w ten sposób dowiedziałam się, ze stałąm się posiadaczką dwóch turzyc brzegowych Variegata. Ładne sadzonki, ale doczytałam, ze lubią się rozłazić i uwielbiają mokre tereny. I teraz boję się je sadzić. Bynajmniej koncepcja na nie legła w gruzach.
A oczko planuję w przyszłym roku, albo pod jesień, więc chwilowo muszę je jakoś przechować ... Chyba wsadzę ją do pojemnika - kasty budowlanej, by nie byłą ekspansywna... Potem będzie przy oczku.
I tak zauważyłam, ze w szkółkach zastępują miskanty innymi łatwiejszymi w pozyskaniu i mniej szlachetnymi carexami (rozłogowymi), aby zaproponować klientom trawki. Na oko.
Bardzo mało opisów traw. Można się pomylić...
Potem Zbyszek zaproponował, że kupi mi drzewo. Poszliśmy oglądać. Podobały mi się graby. Ładnie prowadzone.
Ale 3 razy okrążaliśmy alejki drzew i wracaliśmy do tego tulipanowca. Żółto-zielone listki fajnie wyglądały. Kosztował tylko 35 zł
Tulipanowce mogą przemarzać w naszym klimacie, taką porażkę miałam z magnolią wiosną, która obecnie z pnia wypuszcza kilka liści...
Mimo tego zgodziłam się, by go mieć Czułąm jednak, z eto niejest to drzewo, które marzyło mi się przy tarasie. Zakupy zostawilismy w szkółce. Dobrałam jeszcze dwie cytrynowe trawki, które pani nazwala, ze jest to turzyca pagórkowata (carex montana), ale wujek google pokazuje montanę zieloną, a ta jest wyraźnie cytrynowa: Co to zatem jest?
Odebraliśmy auto, odebraliśmy roślinki i postanowiliśmy zahaczyć o znaną nam szkółkę na trasie do domu, aby tylko zobaczyć co mają.
Były kasztanowce, szczepione tulipanowce, klon drumondii (byłby mniejszy troszkę), a mnie urzekł klon Princeton Gold. I wiedziałam, ze tego właśnie chcę. Przyniosła nam pani też mniejszego, bez problemu zmieścił by się do auta, ale bardzo nisko ucięty miał przewodnik. Musiałabym trochę popracować, by prowadzić go wyżej. Zbyszek zapłacił za klona, dostałam gratis różę Westerland (Zbyszek wybierał kolor - herbaciana i pnąca do kolekcji)
i trzeba było zawieźć najpierw zakupy do domu,a po klona jechać specjalnie. Zabraliśmy sznurek i piankę, by koronę mu opatulić. Bo mógłby potem w przeciągu kichać Udało się przewieźć. I jeszcze posadzić Uff...
To zdjęcie pokazuje, że klon ma sporo przestrzeni dla siebie Ponad dachem może rosnąć sobie swobodnie. Tyle, ile zdoła... A za 40 lat, jak mnie nie będzie, niech następne pokolenie oceni korzyść z niego w tym miejscu
Co do klona - pochodzi z Pęchcina ze szkółki Szmitów
Zgadałam się z panią i była zdziwiona, że wiem, skąd pochodzą ich roślinki. A rok temu pani Szmit mi mówiła, że współpracują z tą moją szkółką.
Piękne zakupy. U mnie nie ma w pobliżu takich wypasionych szkółek. Jak to warto wiedzieć skąd pochodzą rośliny. Wyobrażam sobie zdziwienie tej pani jak jej o tym powiedziałaś hihi.
Beatko, Glediczja byłą w pierwszej szkółce, ale taka nisko prowadzona, jak krzew na nodze, zupełnie inna, niż Łukasza. Zatem zrezygnowaliśmy. Jednak potwierdzam, ze kolor bije po oczach i fajnie wyglądałaby na tle zielonej ściany. Ale ja już mam drzewko bijące po oczach. Wystarczy jedno: klon jesionolistny Odessanum
Beatko, to chyba ostatnie drzewa w ogrodzie
Ale wielkie okazy będą. Na szczęście Zbyszek nie boi się dużych drzew, ubolewamy, gdy widzimy drzewa w okolicy, które cięte sa wbrew swojej naturze, bo duże rosną. Nieciekawie wyglądają takie pokraczne, pozięte drzewa. Gdyby chociaż były cięte z każdej strony w kulę, a nie z góry, jakby samolot je skosił przy lądowaniu...
Trawki mi też tej zimy wyginęły. Nawet ID ciężko się zbiera. Powoli dokupuję, ale trochę mam obawy, bo w szkółkach pojawiają się trawki bardziej ekspansywne, zastępniki. I na dodatek bez nazwy dokładnej...
Z netu zamawiałam Gracilimusy. Takie mizerotki mi przysłali, że z lupą trzeba je szukać. Jak przeżyją zimę, to dopiero za rok będą widoczne...
Czytam, że za przykład mnie bierzesz, a ja też ostatnio nie ogarniam forum... Wolę w ogrodzie pielić, bo zielsko szybciej rośnie, niż cała reszta.
Dziś tylko siedzę w domu, bo rano padało mocno, a teraz zimno i wieje...
Nawet się zastanawiam, czy ognia w CO nie zrobić i na kaloryfery trochę puścić
A mówiąc o spóźnieniach, zobacz:
Nova Zembla u mnie dzisiaj tak wygląda i nadal tłoczy . Nowe pąki otwiera. I nawet mnie nie cieszy. Bo teraz czas na róże jest
No, ale to jak syn marnotrawny. Nawróciła się
Magda, koszyczek jest dobry. I daj w przewiewne miejsce. Jak chowam do torebek, bo na torebkach opisuję odmiany. Dzięki temu mi się nie mieszają, a ja zapominalska jestem.
Dzięki temu, ze teraz dały mi się rozdzielić młode cebulki, zauważyłam glisty, które były pomiędzy i je zniszczyłam. Gdybym zostawiła w łupinkach do jesieni, pożarłyby mi cebulki.
Jeśli wyglądają zdrowo, możesz zrobić to później.
Ania pisała, ze miała te glisty w czosnkach. Mi 3 czosnki zamarły przed kwitnięciem. Być może , że spotkało je to samo. Podobnie miałam robaki w żonkilach. Żadne nie wyszły, a niektóre zwyczajnie zmarzły...