Przemku, róże po pierwszym kwitnieniu wystrzeliły w górę, wiosną będzie już co podwiązywać. Najbardziej boję się odplątywania i przesadzania New Dawn, musi iść na tą pergolę, bo na trejażu po dwóch latach zrobiła się wielka, nie mieści się, a to nie koniec... Muszę poczekać co najmniej do września, więcej chyba nie dam rady z czekaniem ...
Napracowałam się ja z tymi chodniczkami i pan, co je kładł. Zbyszek sobie wyjechał do pracy, bo mu się urlop skończył. No cóż, tak to jest,jak w delegacji się pracuje ... Czasami nie lubię takiej rozłąki, szczególnie, jak są męskie rzeczy do zrobienia... A ja nie jestem z tych stworzeń, co wszystko zrobią... Choć ostatnio śruby w pergolę udało mi się wkręcić za pomocą wkrętarki. Ale szybko oddałam. Wolę pędzlem machać