Iwk4
22:42, 25 sie 2016

Dołączył: 26 maj 2014
Posty: 21022
Dla mnie najważniejszy argument, bo od guru różanego

Postawiłam pytanie i sobie poszłam na chwilkę, ale wasze wpisy zmusiły mnie do odpalenia kompa.
Do tej pory miałam tylko 12 róż Montana - zdrowe, odporne, nie czepiały się ich żadne choroby. Dlatego składowałam na boku pocięte wiosną gałązki, a potem za pomocą rozdrabniacza do kompostu tnę wiosną wszystkie gałązki, także od drzewek i krzewów i rozsypuję jako zrombki np. przy kompostowniku albo na innych miejscach, między tujami ...
Od jesieni i wiosny stałam się posiadaczką kolekcji róż i faktycznie niektóre cierpią na plamistość (jest ich niewiele, ale zawsze). Zbieram te listki i wyrzucam do odpadów zmieszanych. Nie wyrzucam do odpadów zielonych, bo tak sobie myślę, ze z tego robią kompost i potem jakaś moja znajoma kupi taki zarażony kompost. Dokładnie tak, jak pisze Ania.

Ale idąc dalej tym tokiem rozumowania, to czy zgrabionych jesienią liści też nie kompostuje się z obawy przed rozszerzaniem się chorób?
To jak decydować o tym, co kompostować, a co nie z ogrodu?
Ja nie kompostuję zielska, które może się wysiewać albo rozrasta się rozłogami.
Nie kompostuję winobluszczu, bo z maleńkiej gałązki może wyrosnąć nowa roślinka. Nie kompostuję odpadów podejrzanych o szarą pleśń lub plamistość ...
Czego jeszcze nie należy? ...
____________________
Ogródek Iwony II
Ogródek Iwony II