Często zaczynam lekturę Ogrodowiska od Twojego wątku Iwonko. Dzisiaj wchodząc na forum przeraziłam się ilością wpisów u Ciebie. Zajęło mi trochę czasu żeby ogarnąć temat. Zaskoczona jestem Twoją wciąż wysoką wrażliwością na interakcje z współforumowiczami. Myślałam, że lata spędzone na Ogrodowisku uodporniły Cię na tego typu sytuacje, a tu nie. Poruszyłaś bardzo ważne i ważkie kwestie typu niemożności odpowiadania regularnie na wszystkie serdeczne wpisy czy popłoch i panika na natłok propozycji. Choć jestem dopiero od niedawna aktywnym forumowiczem, wyczułam, że nikt tu się na nikogo nie obraża. Ludzie naprawdę mają w sobie dużo empatii i daleko idącej tolerancji jeśli chodzi o gusta i przekonania o racjach. Porady, sugestie mają na celu uruchomić burzę mózgów i cos fajnego może sie z takiej dyskusji urodzić natychmiast albo trochę później.
Wiadomo Iwonko, że nie zrealizujesz jednocześnie każdego z pomysłów, które tu padły. Może się okazać, że wpadniesz sama z siebie na zupełnie inny pomysł, ale jeśli chociaż jeden z propozycji na setki pozwoli Ci na jakieś fajne wyjście, to będzie sukces. Powodzenia w idealnym rozwiązaniu ze skrzynką. Przy okazji przypomniała mi się moja historia ze skrzynką elektryczną.
Na początku budowy mieliśmy wielki problem z dostawą prądu. Fachowców się nie można było doprosić o prąd budowlany i długo czekałam na skrzynkę elektryczną. Stanęła na końcu działki i byłam cała szczęśliwa, że mam i skrzynkę i prąd! Jakie było moje zdziwienie, gdy jakieś kilka miesięcy potem przyjeżdżam na budowę a tu panowie, centralnie na miejscu, gdzie zaprojektowany miałam wjazd na posesję, kończą mi montować....Skrzynkę elektryczną! Myslałam, że padnę! Pytam się ich, co to ma znaczyć a oni mi na to, że takie mają zlecenie to montują. Zapytałam ich grzecznie, że niby jak ja będę do garażu autem wjeżdżać, gdy skończę budowę? Czy mam przeskakiwać przez skrzynkę? Ryknęli śmiechem, zabrali manatki i tyle ich widziałam. Zostałam z wielką skrzynką (bo dodatkowo jeszcze ma obsługiwać sąsiednią działkę) dokładnie na środku wjazdu. Gdy pojechałam do elektrowni wyjaśnić sprawę, dowiedziałam się, że ja wyraziłam na to zgodę, po czym pokazali mi papier, na którym widnieje mój podpis. Załącznika, gdzie ma być skrzynka, nie było. No i w ten sposób zostałam właścicielką dwóch skrzynek elektrycznych, z których jedna była tymczasowa a druga bez pisma do samego chyba Papierza "nieruszalna". Oczywiście załatwiłam to po swojemu , bo wszystko się DA, ale to już ciiii. Ot taka historyjka może nie na temat, ale może wzbudzi uśmiech na Twojej buzi, gdy popatrzysz na tę swoją, naprawdę nie rzucającą się w oczy, malutką skrzyneczkę
Aniołki śliczne. I o wiele mniej z nimi roboty, niż z takimi szydełkowanymi w całości. A efekt spektakularny. No i już stroiki, wianuszki się u Ciebie pojawiły przed wejściem. U mnie wciąż donice z lata stoją. Jakoś tak nie mam chęci ozdabiać, gdy podjazd niezrobiony i poligon przed wejściem głównym. Zwlekam też ze zdobieniem mieszkania do ostatniej chwili. Teraz tylko świecznik adwentowy w oknie postawiłam.
No i dołożyłam się z elaboratem u Ciebie...Ech.
Pozdrawiam serdecznie.