opuchlakow na pewno nie mam, a świerszy pelno i to ich robota.
apropo ceny judaszowcow, ten moj zielony "no name" sadzony w 2017 roku ma teraz 5 metrow i kosztowal 48 zł.
wyglada niemal tak samo jak ten Rising Sun. Na wiosennych targach mieli sporego PomPom tez za ok. 500 zł. Wydalo mi sie za drogo.
dziękować brakuje mi trochę przestrzeni. I na chciejstwa, i na drzewa. Kiedyś myślałam że 600 metrów to wystarczająca działka. Dziś bym z chęcią przytuliła ze 2-3 razy tyle. Nic, na razie cieszę się tym co mam
noname u nas są po 60-80 zł, duże i zielone jakbym miała przestrzeń to może bym takiego wzięła bo to spore drzewko jest. Ładne ma liście. Odmianowe są niestety pioruńsko drogie pod Warszawą. 300-500 zł to norma. Za 150-200 są niewielkie sadzonki. Ciężko coś znaleźć do tego.
za tyle to musisz bliżej Gdańska podjechać centralna Polska to tak razy dwa cena.
Kielichowiec Aphrodite jak zaczął w czerwcu to nadal w kwiatach, non stop. Ale tylko ten tak ma. Wonny kwitnie raz. Venus teraz pojedyncze kwiaty. Może jest jeszcze za młody...
Aphrodite w słońcu. Kawał krzaka się zrobił po 3 sezonach trzeba go będzie przyciąć we wrześniu jak przekwitnie.
Kiedy dodaliśmy sobie drugi 1000m to strasznie się cieszyłam. Nadal się cieszę, miejsca sporo na chciejstwa, ale przestałam ogarniać całość chwastowo, kancikowo i jakoś tak ogólnie
No niestety, mogę powiedzieć to samo. Co prawda pocieszam się, że wciąż tworzę tę nową część i dlatego nie nadążam ale nie wiem czy jak już ją skończę to będzie dużo lepiej. Chyba, że zdążę przejść na emeryturę to wtedy zyskam więcej czasu na ogród.
Iwonka, masz prześlicznie! Wszystkie wprowadzone przez Ciebie zmiany są trafione w punkt. A część za domem to w ogóle majstersztyk Ci wyszedł .