Mrokasia tak, to takie nasze "fantastyczne" podlewanie, odziedziczone po dziadku. Nie ma linii kroplujacych, są tylko zraszacze w trawniku, które leją wodę po całości, a na dodatek podlewają chaszcze za płotem. Ale już powoli przymierzamy się do założenia nowego nawadniania, może w tym sezonie jeszcze się uda.
Marga wiem, wiem że uwielbiasz

. Ale z tym nożem to masz na myśli, żeby nie wykopywać całej, tylko wykroić z kępy i wykopać tę odkrojoną część? O takiej metodzie to jeszcze nie słyszałam, ale to byłoby nawet fajne

. I z małego kawałka korzonka odbijają??? No szok normalnie, tego też nie wiedziałam.
Aniu cieszę się, że się podobają. Host będzie u mnie więcej, kiedyś...
Asiu postaram się zaraz wytłumaczyć o co mi chodzi z tą pstrokacizną.
Mirelka dziękuję Ci kochana

. Myślę, że całą robotę to robi na tym zdjęciu ta zielona ściana w tle. Gdyby nie ona to wszystko wyglądałoby zgoła inaczej.
Co do host to może nie uwierzysz, ale ostatni raz były nawożone dwa lata temu wiosną odrobina azofoski (tak, tak na pewno się nie pomyliłam, dwa lata temu). Dostały dobrą próchniczo-torfową ziemię i to im chyba podpasowało, bo urosły jak wściekłe. Co prawda nie wszystkie, bo są tam też te biało-zielone odmiany, które słabo przyrastają. Rosną sobie niemal w całkowitym cieniu, bo dostają troszkę słoneczka bardzo wcześnie rano i odrobinkę wieczorem. Cień daje ściana budynku, więc jest to cień całkowity, żaden rozproszony. Można powiedzieć, że w ogóle o nie nie dbam a one mają to w nosie

.
Moje hortki ogrodowe tak mnie wkurzają, że ich w ogóle nie focę, ale zrobię zdjęcie w ten weekend, to Ci pokażę.