To może jeszcze ja się podzielę moimi spostrzeżeniami co do gnojówki. Również nie ważę zielska zanim zaleję, ile w beczce miejsca tyle ugniatam. Bardziej niż proporcji trzymam się
koloru gnojówki. Wtedy nie trzeba tak panikować. Strach to podlewać nawozami sztucznymi, naturą się ziemia "ucieszy" w nawet dużej ilości. Można zalać mniej zielska i wtedy gnojówka jest słabsza, ma jaśniejszy kolor. Wtedy nawet nie rozcieńczam, jeśli mam sporo zalane, wtedy jest ciemniejsza i rozcieńczam ją do koloru bardzo słabej herbaty. Wtedy jest optymalna co nie znaczy, że jeśli będzie ciemniejsza czy jaśniejsza to coś złego. Ważne jest też, żeby nie lać gnojówki na suchą glebę, najpierw dobrze jest zlać ziemię a dopiero potem lać gnojówkę. Wtedy się równomiernie rozłoży i da oczekiwany efekt. Zwykle zdejmuję sitko z konewki, bo fąfle zatykają dziurki. Czasem te kawałki zielska spadną na liście i nie ściągam ich-jeszcze mi niczego nie spaliły. Nie dajmy się zwariować, ludzie częściej palą rośliny sztucznymi nawozami. To, że ona jest 1 do 20 to napisali, żebyś wiedziała, że z jednego worka to takie wydajne. Zastanawia mnie tylko, jak się ma zalane świeże ziele do tego zmielonego, suszonego w worku.
Nie martw się bo się zniechęcisz do takich naturalnych działań. Szkoda, że nie mieszkam bliżej-za 20zł to bym Ci narwała pokrzywy, żywokostu, mniszka i czego byś nie chciała na 10 takich worków