Dzisiaj pierwszy raz w tym roku prawie cały dzień w ogrodzie. Lista zadań była bardzo długa, nie wszystko udało się zrobić. Przede wszystkim myślałam naiwnie, że ciachnięcie róż zajmie mi chwilę moment, a dłubałam się z tym prawie dwie godziny. No jakoś pocięłam, ale mam obawy czy dobrze.
Poza tym zrobione:
- obgolone kulki tujki Miriam
- posprzątana rabata hostowa, świecznice i brunnery już wyłażą z ziemi
- posprzątana rabata z anabelkami, ścięte sporobolusy
- oczyszczone żurawki, a właściwie ścięte bez mała całkowicie, bo wyglądały fatalnie
- posprzątane jako tako przy tarasie
- ścięte ostrokrzewy Golden Gem, niektóre nie przeżyły przesadzania jesiennego
- eM walczył trzy i pół godziny z uruchomieniem wody, znowu popękały jakieś wężyki, przeżyliśmy małe zalanie
Czy kuleczki powinnam jeszcze mocniej przyciąć?