mój eM zakładał sam, ale tylko samą linię kroplującą na rabaty bez nawadniania trawnika i bez żadnych czujek.
Odpada czas na stanie z wężem, włączamy na dwie godziny i samo się podlewa, jedynie hortensję pod kasztanowcem muszę dolewać, bo to drzewo wszystko wypije.
Reniu macie parę kroków do ogrodu, więc takie rozwiązanie jak najbardziej się sprawdza. U mnie niemożliwe, musi być nieco bardziej zaawansowana technologia
Aniu fotki może będą w ten weekend, o ile uda mi się pojechać do ogrodu. Wczoraj pojechaliśmy na chwilę, śmialiśmy się że "na kawę", nawet nie brałam aparatu. No i przykry widok zastałam, mój szpaler hortensji anabelek na podokiennej powalony przez deszcz. Sporo gałązek z kwiatami połamanych, jeszcze mi się tak nigdy nie zdarzyło. Owszem, czasami jakaś nie wytrzymała pod naporem wody, ale teraz to porażka. Efektu nie będzie.
Anabelka powalona przez deszcz? Tak deszczu potrzeba a tu taka wtopa
Głowa do góry, przecież to dopier początek kwitnienia, obetniesz co połamane ale nowe odbiją i zakwitną
Ostatnio nadrobiłam Twoje cudowne zdjęcia, nawet napisałam długaśny post, ale mi go wcięło i spasowałam
Cytuję zdjęciowe mistrzostwo świata, bo się zachwyciłam na maksa tym światłem!!! Zresztą każde jedno jest znakomite, a i modele bardzo wdzięczni
Hakone z rodgersją - świetne połączenie, te donicowe też już efekt dają przy ławeczce.
Ruderowa bardzo smaczna, zagęszcza się ostro, coraz mniej tej próbie wypracowanej ziemi widać
Kurcze, z hakonkami to wszystko chyba genialnie wygląda, byle wyglądało kawałek powyżej kępy. Tawułki też mega
O nawodnieniu też już ostro myślę, eM robił jakieś wstępne rozeznanie, bo sam by robił. Można się zajechać z tym podlewaniem, mimo że mam pod nosem ogródek, to jednak rośliny u mnie nie mają możliwości się ukorzeniać jak w normalnych warunkach i też większość na patelni. Fajnie byłoby wieczory milej spędzać niż przy podlewaniu i opedzaniu się od komarów
Gosiek no wtopa jak nie wiem co. Dzisiaj znowu leje, przynajmniej w W-wie. Nie wiem jak w ogrodzie.
Johanka a na co chciałabyś się wymienić? A w ogóle to dlaczego chcesz się ich pozbyć? Ja chętnie przygarnę, ale chyba na wiosnę przyszłego roku. Jak chcesz szybciej, to może ktoś inny chętny się znajdzie.
Kasiu no dzięki Ci kochana za tak obszerny wpis. Zazdraszczam daru lekkiego pióra, ja to zazwyczaj krótko i zwięźle. A tu tak miło poczytać tyle miłych słów.
Donicowe hakone faktycznie nieco przybrały, już je nieco widać. Nawodnienie rób koniecznie, oszczędność czasu bezcenna. Włączasz i kawkę bezstresowo popijasz patrząc jak Ci wszystko w oczach rośnie.