Oj, Aniu - uważaj!! to jest naprawdę reakcja odłożona w czasie. Piszę to z własnego doświadczenia, a jest ono w obecnym czasie bardzo bolesne
15 lat temu też myślałam, że Herkulesem jestem i co mi tam dźwignąć torbę z Ikeii pełną zakupów, bo przecież dwa razy nie będę chodziła z garażu do domu
Teraz tylko 2-3 kg mi wolno!
O doznaniach bólowych i komplikacjach wspominać nie będę
Obyś tego nie doświadczyła, więc uważaj i oszczędzaj się, jesteśmy inaczej zbudowane niż mężczyźni
Dorzucę swoje trzy grosze w tym temacie
U mnie piasek (ulepszony), leję ze zraszaczy codziennie, czasem dwa razy - rano i wieczorem, co najmniej ponad godzinę, w miejscach szczególnych podlewam z węża, nie oszczędzam, bo mam własną wodę - deszczówkę i studnię, pompy.
Gdy zobaczyłam, że niektóre rośliny mimo podlewania nie wyglądają dobrze, podkopałam nieco wokół - i co się okazało? warstwa mokra to 1-2 cm, głębiej pustynia
I tyle w temacie podlewać długo czy krótko.
Powiem tak: trzeba podlewać odpowiednio do potrzeb (czasem niestety tylko stosownie do możliwości)
Podlewaczki ogrodowiskowe trzymajcie się, może będzie jakiś deszcz?
Witaj Aniu, nadrobiłam zaległości u Ciebie (zaraz lecę do siebie coś powstawiać bo u mnie cisza)
Kadry, kadrami, wiadomo są profesjonalne ale wyczucie plastyczne to Ty masz kobieto niesamowite pięknie zestawiasz kolory i byliny, cudownie
Fajnie podzielić się swoimi przemyśleniami, tym bardziej, że dla mnie woda w ogrodzie to dylemat. Czuję, że powinnam posadzić rośliny, które będą sobie radzić. Byłam w miejscach gdzie wody brakuje i zdaje sobie sprawę, ze trzeba ją szanować, ale..przy nowych nasadzeniach i potwornych upałach, po prostu rośliny nie przeżyją.. Zgadzam się z teorią, że powinno się rzadko, a dużo podlewać. Ale mam leśna działkę i woda wsiąka w podłoże w momencie. Obecnie testuję opcję pół godziny zraszacze, dwie godziny linia kroplująca, która jest dość długa. Sama podejmuje decyzję kiedy włączam podlewanie, po prostu sprawdzam wilgotność i efekt jest taki, że dodatkowo, biegam i dolewam konewką dla potrzebujących i niedługo będę miała ręce do ziemi Podlewanie włączam w nocy, trwa około 4 godzin i jak zombi nad ranem wstaje i wyłączam automatykę
Zapomniałam dodać, że z wielką przyjemnością odwiedzam Twój zaczarowany ogród, a zdjęcia, to uczta dla oka Też jestem miłośniczką światła, ale wiem, ze zdjęcia nie robią się same
Jestem bliska kupienia i wbicia przed domem tabliczek "Sprzątaj po swoim psie".
W mojej okolicy są puste leśne działki, nie ma chodnika ani drogi. Z tego powodu moja ulica jest często oblegana przez ludzi wyprowadzających na spacer psy. Kilka tygodni temu zaobserwowałam pana z pieskim przed domem sąsiadki. Piesek załatwiał przed jej domem swoje potrzeby, a pan spokojnie czekał aż piesek skończy. Wyskoczyłam wściekła z domu, zatrzymałam pana i powiedziałam co o tym sądzę. Ale facet udał, że nie wie o co mi idzie, przecież chwasty rosną przed domem sąsiadki. Kazałam mu posprzątać, a on rozkosznie stwierdził, że nie ma czym. W kolejnym tygodniu prawie wdepnęłam w psie odchody wychodząc przez furtkę.
No ja nie wiem skąd się tacy ludzie biorą...
Oczywiście mam sterownik ale ustawiony na piątą nad ranem. Na chwilę obecną wydaje mi się to za późno, więc włączam ręcznie, a później nad ranem wyłączam
Już gdy to piszę wydaje mi się to idiotyczne
na co mój m w identycznej sytuacji u nas pod furtką podał panu chusteczkę do nosa - i powiedział: proszę - pan sprzątnął w chusteczkę i chciał dać mojemu m - do nas do kosza - na co mój m powiedział, że tam dalej na ulicy jest kosz publiczny - i że będzie patrzył, co pan zrobi z tą chusteczką - pan grzecznie wyrzucił ją do publicznego kosza - jakieś 400 metrów od nas po czym od następnego dnia zmienił trasę spacerów z psem