Dzisiaj u nas cały dzień z niewielkimi przerwami padało więc z czystym sumieniem mogłam się oddać błogiemu lenistwu zwłaszcza, że wczoraj udało się trochę w ogródku popracować.
Skosiłam trawkę, przeważnie eM to robi ale czasami i mnie się zdarza. Przy okazji przyglądnęłam się z bliska temu trawnikowi i niestety d...y nie urywa.
O ile w przed ogródku jakoś to wygląda pod warunkiem, że się nie patrzy na żółte placki po moich słodziakach (wyczytałam, oczywiście na O że sposobem na te placki jest polewanie piwem, podobno neutralizuje ono działanie amoniaku, będę testować

)
To trawnik w ogrodzie to jakaś masakra. Co prawda mchu się udało pozbyć za to inne chwaściska, pomimo pryskania całkiem dobrze się mają. Stokrotki, jakieś dziwne rozetowe trawska, coś płożącego co do tej pory rosło tylko na rabatach przeniosło się na trawnik. Zastanawiam się czy nie skopać tego wszystkiego i nie posiać na wiosnę trawki od nowa. Tylko kto to zrobi ???
Porobiłam kanciki, wyplewiłam co większe trawy i jakoś tak szybko zrobiło się ciemno

Po tej kosmetyce to nawet te hortensje kwitnące w kratkę wygladaja jakoś lepiej
ups bambusy do skrócenia

dopiero na fotkach człowiek zauważa niedociągnięcia
Nawet ta mahonia jakoś tak "szlachetniej" wygląda po moich eksperymentach z sekatorem, trochę się zagęściła i nie jest już taka rozczochrana. Choć do kuli to jej jeszcze trochę brakuje
Muszę ją czymś podsadzić, tylko nie wiem czym. Jak myślicie, żółta hakonechloa dobrze by tam wyglądała?