No Ty masz trochę swoich dużych drzew, więc i liści sporo. Ale Ty dopiero coś tam posadzisz, to nie ma groźby stratowania roślin ostatnio lepiej się czuję sprawnosciowo to korzystam, a kucanie jest całkiem dobrą pozycja dla arbuzowej dzwigaczki
dopiero teraz rozumiem moją mamę, która co roku mnie oprowadzała wiosną po działce i pokazywała każdą kiełkującą roślinę z bananem na twarzy A ja wtedy jeszcze nie rozumiałam ile to radości - dopiero w sumie od zeszłego roku, kiedy nasadzenia sprzed 2 lat mi zaczęły z ziemi wychodzić zrozumiałam jaka to pełnia szczęścia
No ja się tak cieszę, że coś mogę zrobić, że sobie nie wyobrażasz - pokaże dziś efekty mojej ostatniej roboty, którą z doskoku robiłam, bo mi się dziecko pochorowało, mało mam możliwości podziałać. I trochę strachu się najadłam... Podejrzewałam udar, bo na słonku trochę siedział w trakcie wieszania prania a czapkę ściagał regularnie. Potem nagle osowiały, temperatura, której nie mogłam zbić, płacz...
Nawet do szpitala pojechałam, ale zanim z lekarzem udało się porozmawiać czy przyjmie, to załatwilam zaraz wizytę w przychodni. I co? Niespodzianka - nie słońce a obustronne zapalenie uszu+gardło. Żeby było lepiej Młody się na zadną z tych rzeczy nie skarżył, a jest już na tyle kumaty i rozmowny, że umie powiedzieć co mu dolega. Więc antybiotyk w toku niestety...