Monia, moja starsza też pierwsze słowa po przebudzeniu dziś rano "jest już Luka?"

Ja czekałabym z przygarnięciem zwierzaka do momentu, kiedy pójdą do szkoły, byłby to raczej kot Ale jak to bywa życie zadecydowalo samo, kiedy będzie ten moment i cieszę się...

Ana, słuszna decyzja.
Sama przerabiłam juz obecność wielu zwierzaków (rybki, chomiki, myszoskoczki, świnki morskie, żółw) jak chyba wielu z nas. Przebiegli rodzice wybieraja te najmniej uciążliwe i najkrucej żyjące. Teraz mamy psa i od niedawna kota. Muszę powiedzieć, że lubię koty ale psy są zdecydowanie mądrzejsze. W oczach psiaka będziesz widziała wielką wdzięcznośc za Twoje serce. Musisz tylko uważać, bo po operacji wasza psina będzie napewno cierpiąca i obolała i wtedy zdecydowanie powinnaś odizolowac ja od dzieci. Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć reakcji psa gdy sam cierpi.
A sierścią i śladami łap zupełnie sie nie przejmuj. Ja kiedyś też byłam pedantką i skutecznie się z tego uleczyłam (były pewne okoliczności w moim życiu .... ). Mogłabym codziennie biegać z mopem przy mojej ekipie, ale sa przyjemniejsze rzeczy do zrobienia. Można te chwile przeżyc inaczej, bo czas tak szybko biegnie. Kiedys to zrozumiesz. Bo po czterdziestce człowiek inaczej patrzy na to co było i jak być mogło i robi wszystko zeby było lepiej.
Ale sie rozpisałam.....
Pozdrawiam i życze zdrowia Luce, a Tobie cierpliwości.

Zuza dziękuję! Bardzo mądre słowa...a ja uczę się powolutku, ze nie wszystko da się poukładać, zaplanować, żeby bylo idealnie...może po prostu wystarczy, żeby było dobrze?

I tak na przykład zrobiłam sobie świeżą miętę z listków z ogródka i wcale sie nie denerwuję, że fachowiec od tarasu mial być o 8 i nadal go nie widać....wcale

zaraz ubiorę dziaciakom i sobie kalosze i pójdziemy pobiegac po mokrej trawie...a potem zamierzam pogawędzić z moją babcią, która właśnie jedzie do mnie z wizytą

Lukę oczywiście ochronię w pierwszych dniach od mojej dziatwy, Matusi juz wytłumaczyłam, Antek jest za maly, więc po prostu będę go pilnować...

Ana, no wiem wiem, że kociara Jesteś może kiedyś i kotek się pojawi.....może M się przekona (?)
co do pieska to chyba można się przyzwyczaic, że troszkę futra jest.... ja się na psach nie znam, nie mam i nie chcę raczej..... ale co to będzie jak się Franio zorientuje, że pies fajna sprawa i zechce miec.....?

... Aniu, córka czyta Twojego bloga ( mamusia jej dała namiary)....jest pod wrażeniem talentu

witam serdecznie. spaceruje od 2 dni po twoim ogrodzie i bardzo mi sie podoba.
ja podobnie jak Ty lubie sie bawic w przerabianie staroci choc znajomi i maż pukaja sie w czoło kiedy mi sie oczy błyszcza , gdy widze jakis okaz na śmieciowisku.
pozdrawiam serdecznie i czekam na wiecej zdjec bo ich nigdy dość.
M.

Mallwinko - witaj i zapraszam częsciej I zakładaj szybciutko wątek, zebym i ja mogła odbywac u ciebie wirtualne spacerki...coraz więcej nas - graciarsko zakręconych na ogrodowisku

baraga1904 napisał(a)

... Aniu, córka czyta Twojego bloga ( mamusia jej dała namiary)....jest pod wrażeniem talentu

a dziękować dziękować I zapraszam - już lada moment wstawiam post z rozdawajkami - mozna probowac szczęscia

anula_wn napisał(a)

Ana, no wiem wiem, że kociara Jesteś może kiedyś i kotek się pojawi.....może M się przekona (?)
co do pieska to chyba można się przyzwyczaic, że troszkę futra jest.... ja się na psach nie znam, nie mam i nie chcę raczej..... ale co to będzie jak się Franio zorientuje, że pies fajna sprawa i zechce miec.....?

Nooo, Anula...do Twojego alutka wciąż wzdycham Jednak futro to futro
A pieska też nie chciałam - na tym etapie, ale los zadecydował i bronic się nie będę...to jednak duzo więcej obowiązków niż przy kociaku...

a co to są rozdawajki?