No to ja wrócę do świerków - posadzone przez moich rodziców, bez planu tak wetknięte w ziemię, by rosły i zasłoniły siatkę na ogrodzeniu. Po latach ja musiałam się z nimi mierzyć.
Świerk srebrny usunięty, bo od strony światła był ładny, od północnej badziew, akurat musiałam na to patrzeć. W środku brunatny i koszmarny.
Świerki zwykłe, rosły jak chciały od kilku lat je strzygę wiec są zwartymi, mocno gęstymi i zielonymi choinami. Miałam atak ochojnikow, masakra.
Potraktowane mospilanem w korzenie. Od momentu jak wiosną podlewam miksturą kasztanowce tak ochojnika nie mam. Świerki w przyszłym roku będą strzyżone już na równo, przyjedzie chłopak od tego. Powstanie wysoki żywopłot z nich.
Świerki serby - ja mam go już chyba 18 lat, jest z nich najwyższy, bo nie cięty. Ma ładny pokrój i nic się go nie ima. Podcięłam go od dołu bo "sukienkę" miał o średnicy 3-4 metrów.
Teraz kupiłam globose i kolor ten pasuje mi idealnie do różu rozchodników. No i bardzo mi się podoba