Szczerze mówiąc nie miałam problemu z liśćmi, sadziłam w maju i były piękne do samej późnej jesieni. Potrafiłam je wykopywać jeszcze kwitnące bo już mrozy były a one kwitły jak szalone...
Jedynym moim problemem było to że je zbyt płytko posadziłam i po ulewie biedne mi się pokłady i musiałam je sznurkami popodwiązywać...
Dziękuję Gażynko za miłe odwiedziny. Tak, mam wiele planów na nowy sezon, chęci do pracy też nie brakuje, ale realizacja tych planów stoi pod znakiem zapytania, bo kręgosłup odmawia posłuszeństwa. Będę chyba musiała trochę zwolnić.