Tam często chodzę przy płocie koło brzóz i w dół koło bzu.
Pomyślałam o schodkach, takich jak na skalniaku.
A o różach płożących myślałam w miejscu gdzie juz jedną taką różyczkę mam i
zaznaczyłam na zdjęciu na różowo.czyli cała okolica tej róży, która rośnie aż do schodków.
Ale wcale nie muszą byc róże może byc coś innego lubiące słońce.
Drugie miejsce, w którym działam to zagajnik brzozowo-sosnowy, miejsce blisko oczka, tylko z tyłu. Miejsce dzikie , zarośnięte. A zarośnięte trzcinnikiem z , którym walczę, sztych za sztychem wykopuje i wytrzepuję korzenie.
Mam tam posadzone kaliny wiburnum, o kwiatostanach podobnych do niektórych hortensji ogrodowych , to baldachy z kwiatami płonnymi na zewnątrz i płodnymi wewnątrz. Posadziłam tam też na jesieni jednego klona. A 3 patyki, które z jednego doła wychodzą to morwa.
trochę pracy już tam włożyłaś w samo przygotowanie
fajny pomysł z tymi schodkami.... tam ,żeby było zejście
funkie -ja osobiscie bym dała rózne odmiany, tylko w dużych grupach
znasz "mój ogród pod górkę " Kasi - tam są piękne skarpy na których będę się wzorować troszkę -tu masz link https://www.ogrodowisko.pl/watek/5161-moj-ogrod-pod-gorke?page=1254
może też Ci się spodoba
Z tej strony zagajnika od domu mam posadzone 2 różaneczniki i funkie. A bliżej oczka pod brzozami klony jeden shirashawy a drugi czerwony, podsadzony żółtymi żurawkami i obok dwie ketmie.
W całości jeszcze nie mam to żadnego wyglądu, bo wszystko małe i nic nie widać z daleka.
Nie wiem jak to powiedzieć , ale tego ogrodu Kasi nie znam.
Tym bardziej dziękuję za przekierowanie.
Zamiast ograniczać gatunki to ja myślę co by tu nowego kupic, no bo polecane
Chcę zawilce, szałwie, trawy, jeżówki...
Myślałam też właśnie o szałwii na skarpie zamiast róż, ale w końcu chyba zostane przy myśli wcześniejszej , żeby dać ją gdzieś w bardziej widoczne miejsce, bliżej domu.
Daria jestem , nie mogłyśmy się zgrać, zaproszenie aktualne, niech tylko się ociepli.Masz kupę ziemi do zagospodarowania, zazdroszczę Ci, bo u mnie już ciasno się robi, a mam zamówione rośliny.
Gosia u mnie jest mocno niewyjściowo nawet nie wiem jak zdjęcie zrobić , żeby bałaganu nie było widać.
Deski, gruz, opony, kostka na palecie, żwir, kupa ziemi, kupy gałęzi, kołków... trochę porozgrzebywane i wszystko potrzebne.
Jedną kupę gałęzi (przed warzywnikiem ) teraz pożytkuję, juz dobrą połowę pokruszyłam, połamałam i wyniosłam.
Przy oczku jeszcze folie widać, choć kamieni po trochu przywoziłam i dokładałam nawet przez zimę.
Ja mam jeszcze pusto, do tej pory praktycznie nie miałam rabat i jeszcze wszystko,no w większości małe jest.
Przedtem nie mogłam się wziąć za ogród, były ważniejsze sprawy co pochłaniały mnie na całe dnie i noce. Teraz mam taki czas, więc wykorzystuje to jak mogę i póki mam siłę no i chęci.
Wszystko na spokojnie , niech się ogarnę, nie chcę się wstydzić za bałagan, którego póki co nie mogę uprzątnąć.
Działam cały rok w kółko, nawet zimą ( wyrywałam bez, który do warzywnika się przysunął, wywiozłam kupę piachu na tyły, bo był centralnie przed skalniakiem) właśnie po to, żeby było juz do przodu z koniecznymi pracami ogrodowymi.
To tak jak w domu, jak ma się bałagan czy remont to chcesz najpierw posprzątać i dopiero zaprosić gości, bo nie chodzi o to żeby się wstydzić, tłumaczyć się i przepraszać.