Grażynko, nie dziwię się, że małżeństwa nie chcą mieć dzieci. Już z jednym jest problem, bo w rzeczywistości obcy ludzie go wychowują, żłobek, przedszkole, szkoła, studia. A w rodzinie jak trybiki w zegarku. Wszystko na czas, bo się nie zdąży. Zostaje weekend, ale trzeba dom ogarnąć, zakupy na cały tydzień, a tu jeszcze sklepy w niedzielę nie czynne. Jak żyć? I po co?
Gonimy za mrzonkami, żeby dorównać sąsiadom, albo żeby pokazać rodzinie na co nas stać? Tracimy bliskość rodzinną, nie umiemy docenić drobnostek, chcemy od razu mieć wszystko, tu i teraz. Stąd te frustracje, że w domu i w ogrodzie nie ma jak w żurnalu, i żeby można było w nim posiedzieć. A ja nawet ławeczki w nim nie mam. Stać mnie na nią, ale po co. Nie usiedzę. A jak goście się trafią, to ustawię rozkładane krzesełka albo kocyk i też fajnie.
Życzę wszystkim spokojności, bo różnie to może być w tym naszym świecie. Jeden strzał i wszystko może się posypać. Głosujcie i wspierajcie mądrych ludzi, a nie nawiedzonych oszołomów. Szczepcie się kiedy wam radzą, bo radzą dobrze.
Żeby nie szczepienia, pół narodu chodziłoby z dziobami po ospie, a drugie pół chorowało na koklusz, polio, i inne bronchity. Wygrywają nie ci co wiedzą lepiej niż wszyscy, tylko ci co umieją wyciągnąć właściwe wnioski.
Zdrowia wszystkim życzęi słonecznej jesieni.