Ja swoją kiwi wywalę precz z ogrodu. Owoce nie zawsze się zawiązują, bo dopada je przymrozek. W dodatku mam ją w cieniu. Kilka razy miałam owoce, ale nie większe od paznokcia. A tam planuję co innego.
Kupiłam, żeby pokazać dzieciom jak wygląda w naszym klimacie. Teraz mam z nią problem, bo korzeniami sięga w kompostownik. Nie opyla się, jak mówią młodzi. Obcinam młode pędy, bo zostawione samopas potrafią skręcać się w spiralę, na wszystkim czego dopadną. I duszą przyjaciół. W Mandżurii dorastają pędy do 1o m., co z tymi spiralami robić, na tym nie ma owoców. Żeby mieć co z takiego krzewu potrzebne cięcie kilka razy w roku. Nie dla mnie.

Lepiej mi smakuje rodzimy agrest. U mnie idzie pod siekierkę w tę jesień przy generalnych porządkach.