Dziewczyny, na starość coś trzeba robić, żeby nie wpaść w depresyjnego doła.
Ogród najlepszym lekarstwem, szkoda, że na krótko. Sezony nam jakoś się zmieniają, zima byle jaka, wiosna opóźniona, lato zmienne, może tylko na naszą babską jesień można liczyć?-Oby.
Haniu, fajnie opisałaś urlopowe miejsca trafiłaś w punkt ja nie pamiętam, kiedy byliśmy nad morzem w sezonie, nie lubię natłoku ludzi. Chociaż kurek, też dawni nie znalazłam w lesie, jak był na nie sezon to sucho było a teraz u nas inne grzyby się pojawiły, kurek mało, a ja tak je lubię
Dziękuję, Zbyszku, za miłe słowa. I podsyłam Tobie moje przemyślenia tego letnie.
Japonia mnie niekręci,
nie mam na nią weny.
wolałabym Pompeje, Mykeny.
Ale tego lata i u nich bez szału,
Jak nie wulkany, to już coś zgorzało.
I jak tu zostawiać swój kawałek wioski,
może i codzienny, lecz jak dotąd "beztroski".
Zostaję więc na miejscu, Do lasu wychodzę,
może oprócz grzybów jeszcze coś wymodzę?
Może wypatrzę jaką lisią norę,
współrzędne zapiszę, będzie
jak znalazł w niestosowną porę.
A wg starej babuni porady,
suszę grzyby, wekuję, ogórki kwaszę,
i na wypadek mortusu,
będzie czym okrasić kaszę.
Plany bardzo miłe dla oka, też optuje za częstszymi. Urlop spędzamy podobnie tyle, że ja bez leżaków i kocyków, ale we własnym ogrodzie Pogoda nie rozpieszcza w tym roku. Sierpień gorętszy niż czerwiec i lipiec razem wzięte. Nie leje wreszcie, za to smaży niemożliwie. Tak czy tak robić w ogrodzie nie ma jak i kiedy.