Bożenko, wiemy jak to jest, już teraz planuję dotrwać do kolejnej wiosny, ale jest jeszcze jesień do zakończenia. Dzień się skróci za 2 tygodnie i pogoda się w ulewne deszcze się wzbogaci, a tu jeszcze tyle do uprzątnięcia.
Ja to mam dobrze, mam podgląd na ROD-owe ogródki, widzę jak mają pięknie posprzątane, myślę, że na Ogrodowisku się wzorują. i przypominają mi o końcu jesiennych prac. Mimo kłód pod nogami, chyba z większością wydolę, a jeżeli nie? Świat od tego nie zbiednieje, ani się nie zawali, ale chciałabym mieć też tak pięknie jak w okolicy.
A optymistycznie: Do wykopania tylko 2 dalie.
Mieczyków nie mam, bo nie wsadziłam cebulek/gapa ze mnie/
Owoce zjedzone lub zawekowane.
Narcyzy i hiacynty posadzone, a jeżeli wpadną mi jakieś bulwy, to jest
jeszcze ciut czasu do ich użycia.
Jeżeli nie zdążę z sadzeniem nowych roślin -posadzę wiosną.
Do zrobienia-uporządkować w szklarni przekopać rabatkę przy wejściu, przyciąć trawy i pigwowce, zrobić oprysk na brzoskwinię. Ogarnąć spadające, skosić ostatni raz.
Nie jest źle!
I jeszcze raz do lasu!