Mewy nie każdy może mieć za oknem

A ranniki i krokusy (te krokusy) to jak dla mnie najbardziej charakterystyczne rośliny.... które dzięki tobie są i u mnie

Mewy rozpoczęły już polowanie po balkonach. Wszak tam studzą się połówki świniaków. I "niech leżą, bo to na święta". Tak jakby święta mięsem stać musiały.

U mnie przedświąteczny luzik. Na pierogi jeszcze czas, barszcz zakiszony, ciasteczka się upiecze w ostatnim tygodniu, to samo z ciastem. A reszta - nie moja działka. Młodzi szykują choinkę, gotują bigos świąteczny, i sernik,i ogarniają okna, żeby fajerwerki w sylwestra można było zobaczyć na ostro. Może ktoś się u mnie zjawi w samo święto, może ja gdzieś pójdę, będę wiedziała we Wigilię,jak się spotkamy u mnie. Na podorędziu jest frytkownica, mogą być gofry, na dnie szuflady w zamrażarce ciasto francuskie- zawsze mogą być ciasteczka z nadzieniem albo pizza. Soki w piwnicy, kupować nie trzeba.
Ogólnie spokojnie i bez zadęcia. Po świętach tez żyć trzeba.

Wszystkim życzę nerwy wsadzić w konserwy i puszki nie otwierać aż do następnej wypłaty.

Haniu piekny ptasi gosc balkonowy

Wystawilismy karmnik wiec i ja mam codziennie ptasie odwiedziny a dzis w drugim karmniku wiszacym na drzewie grasowaly koty, no prawie, ze do niego nie weszly paskudy jedne.

Te lany krokusikow i rannikow sa przepiekne, juz nie moge sie doczekac. Ciekawa jestem kiedy pierwszy sie pojawi. Ktoregos roku mialam pierwszego krokusa koncem stycznia.

Haniu łezka mi w oku kręci
że miałaś Kochana chęci
by z nami iść przez ten sezon
nie tracąc przy tym swój rezon

a takie podsumowanie
co wierszem tutaj stanie
na serce miodem spłynie
i niczym kawałek nieba
w dni chłodu nas rozgrzewa

plusów wołamy ilością
i zawsze gościmy z radością

Izabelko, u mnie nie ma sensu wystawiać karmnika na balkonie, sikorki nie dolatują, kawek i mew nie zamierzam dokarmiać, po śmietnikach mają dość możliwości, a i niektórzy pod drzewami sypią i wykładają jedzenie. W ogrodzie zostawiam suszki, a i Ci ogrodnicy, co bywają częściej zawieszają dla swoich ptaszków, To i moje się pożywią. Pola i las w zasięgu ptasich możliwości.
u siebie w ogrodzie, w styczniu nie bywałam, ale w połowie lutego czasami już było co zobaczyć w kolorze.

Sylwio, plusy sobie sami serwujemy. Jak nigdzie nie zaglądamy tylko na wpisy czekamy, to możemy się nie doczekać. Jak Mówiła noblistka Olga, historia powstaje i dzieje się, jak się ją opowiada. Same fakty, jakby i najważniejsze, nie upowszechniały się, to nic by się nie działo, ot, było, minęło.
Dlatego staram się bywać, w miarę możliwości i czasu i swoją obecność zaznaczyć, wtedy i odzew jest i jest o czym myśleć i pisać. Może mnie i za dużo jest, ale mimo, że jestem mruk-samotnik, to czasem pogadać lubię.

Takie ptasie przylatują na Twój balkon...dziś kupiłam pokarm dla ptaków w kulkach...i ten Twój ptaś miałby taką kulkę na 2 dziobnięcia pewnie...ha,ha

Rumianka napisał(a)

Takie ptasie przylatują na Twój balkon...dziś kupiłam pokarm dla ptaków w kulkach...i ten Twój ptaś miałby taką kulkę na 2 dziobnięcia pewnie...ha,ha

Elisko, pewnie tak. Kiedyś wywiesiłam słoninkę dla sikorek, to w ciągu pół godziny zabrała taka jedna ze sznurkiem.

hankaandrus_44 napisał(a)

Sylwio, plusy sobie sami serwujemy. Jak nigdzie nie zaglądamy tylko na wpisy czekamy, to możemy się nie doczekać. Jak Mówiła noblistka Olga, historia powstaje i dzieje się, jak się ją opowiada. Same fakty, jakby i najważniejsze, nie upowszechniały się, to nic by się nie działo, ot, było, minęło.
Dlatego staram się bywać, w miarę możliwości i czasu i swoją obecność zaznaczyć, wtedy i odzew jest i jest o czym myśleć i pisać. Może mnie i za dużo jest, ale mimo, że jestem mruk-samotnik, to czasem pogadać lubię.

To prawda, zagladają do nas Ci co i my do Nich zagladamy....ale nie koniecznie. Ja w czasie sezonu często nie mam czasu wszystkich poodwiedzać, aż mi czasem głupio, ale nie wyrabiam. A i tak sporo osób nie odpuszcza i jest i czeka to bardzo miłe

Hanusiu,
nie dość, że moja córcia najstarsza jest Twoją imienniczką, to jeszcze tak pięknie piszesz i pięknie tworzysz, że i ja postanowiłam się do Ciebie zapisać i zaznaczyć i obserwować, żeby troszkę i Twojej historii uszczknąć

Ja mam mały okrągły karmnik przyczepiony na przyssawkach do szyby okiennej. Za oknem wysoki już dość perukowiec daje schronienie wróbelkom i sikorkom przed większymi ptaszyskami. Codziennie wspaniały spektakl się odbywa, jak całymi grupami na posiłki zlatują. A ponieważ karmnik jest taki, że mieszczą się tylko pojedynczo, widać, że każda ptaszyna na krzaku czeka na swoją kolej. Uwielbiam je podglądać.