Byłam przewidująca, że ten Covid nie będzie miał końca.
Wiosną zrobiłam podejście do mej kosówki, na szczęście.
Nacięłam pędów, zalałam gorzałą, postawiłam w słońcu.
Teraz na byle kichnięcie robię do barku podejście!
Skoro pomaga buszmenom w Rosiei, może i mnie nie zaszkodzi?
Nie było takich problemów ze zdrowiem, kiedy byliśmy młodzi.
Na deser nalew z borówki, mam w barku ze 2 "połówki",
To na wypadek gdyby, w żołądku zalęgły się mrówki!
Na wszelkie zewnętrzne kłopoty spirit się mieni na ziołach,
Będę smarować kolana, pięty i plecki/o ile dosięgnąć zdołam/
W ten sposób zabezpieczona, Covid musi pójść precz za rubieże?
Bo ponoć żadna cholera tego nie bierze, kto właściwe odmawia pacierze!
Może po takiej kuracji Hanusia nie zmieni się w takiego strusia?
Bo jak mawiali lekarze,
czy włąściwa byla dezynfekcja, to dopiero czas pokaże!

