Witajcie
Jako, że bardzo zaniedbałam się ogrodowiskowo powolutku nadrabiam zaległości

.
Zacznę od mojego cudnego , intensywnego trzy tygodniowego urlopu

.
Pierwsze dwa dni – odświeżenie salonu

. Efekt jak dla mnie zdecydowanie na plus

.
Później mega fajna rodzinna wycieczka do Zakopanego (chyba eM wyczuł że troszkę Wam pozazdrościłam). Udało się nam też zajrzeć do Rabkolandii a w drodze powrotnej do krakowskiego zoo.
Na życzenie mojej córci po raz kolejny odwiedziliśmy mój ukochany zamek w Krasiczynie (polecam każdemu

). Choć muszę się przyznać, że w lochach i wieży zamkowej byłam pierwszy raz…
Pozostałe dni urlopu przeznaczyłam na prace ziemne. Posadziłam tuje (które nie wiedzieć czemu teraz zaczynają mi brązowieć

. Rozsypałam obornik i mączkę bazaltową. Na rabacie o której rozmawiałyśmy wcześniej w części dla kwasolubów dodałam igły świerkowe. To wszystko zostało przekopane i zdążyłam jeszcze zasiać łubin jako poplon. Na dzień dzisiejszy ziemia została przekopana z poplonem i czeka na wiosnę

.
Aha jeśli Toszka tu zaglądnie

. Kiedy powinnam sypnąć siarką? Jeszcze teraz czy już na wiosnę?
A ponadto to eMuś dokończył murek



. Za daszki posłużyła podmurówka betonowa, która została z ogrodzenia. Jeszcze dwie musimy dokupić ale efekt jest super. Mega uściski dla Asi – Makadamii za pomysł. Uwielbiam go

(zresztą nie tylko ja hihihi).
Doczekaliśmy się też bram i furtki, choć na montaż napędu czekamy już drugi miesiąc…
Udało mi się przejąć bukszpany

. Na razie posadziłam je obok domu, na mojej pierwszej rabatce tak jak tulipany.
Spróbuje wstawić jakieś zdjęcia...