Łukasz i ja trzymam kciuki. Wiem że nie ma porównania ale mój ligustrem zmarznięty ruszył po potraktowaniu go za radą Mszana gnojówką z mniszka. Tak więc i u ciebie pewnie będzie poprawa.
Misecznikiem się na razie nei przejmuję, ale z tego co już czytałem powoli termin walki z nim się zbliż, więc muszę się zacząć szykować.
Podłoga mnie bardzo ciekawie, więc to żadne marudzenie
Edytko Nigry nadal stoją w miejscu i nic się nei dzieję, dzisiaj dostaną kolejną dawkę świństwa, przy okazji inne robactwo zjadło mi rozchodniki, chyba też miałaś takie gąsieniczki z wilczym apetytem, u mnie polubiły też trzmieliny.
Przetacznikowiec w tym roku jeszcze wyższy niż w poprzednim, czaruje już drugi tydzień, jakoś dłużej niż w zeszłym roku... chyba, że tylko mi się wydaje.
Objazd planuje na sobotę, na pewno będą Pisarzowice i Kapias. W tygodniu niestety ni ma kiedy
O drzewa walczę, robactwo po oprysku Fastaciem jakby padło, a nawet na pewno zdechło, jeszcze będę stosował dwa razy to co zalecił Mazan. Na pewno walczyć będę.
Drzewa na razie ani nie usychają ani nie rosną.
Na pszczólki staram się uważać ile się da i zawsze oprysk robię wieczorem, chociaż już mam dośc tego trucia w tym roku ale wręcz plagi egipskie mnie nawiedzają.
Dziękuję.
Doczytałem, że urzędujecie w Goczałkowicach, lub byliście. Szkoda, że nie wiedziałem bo miałem się wybrać wczoraj, ale plany mi się pokrzyżowały.
Ostatnio kiepsko u mnie z optymizmem, ale nic poza walką nie poradzę, może drzewa dają radę i się zregeneruje, a szkodnik padnie na amen.
Kiedyś nawet robiłem przymiarki pomarańczowych żurawek do przywrotnika i Marmoladka bardzo łądnie wyglądała, tylko musiała by być tak posadzona by przywrotnik jej nie pożarł, u mnie akurat zestawiony z żuraweczką Gunsmoke.
Widziałęm co za nieszczęście, a raczej głupota ludzka CIę złapała, na szkodniak nie ma się wpływu, ale takim tempakom to by się cios szpadlem w łeb przydał, że tak delikatnie to ujmę
Niby zima miała wytępić robactwo, ale ja wolę zdecydowanie łągodne zimy i takiej jak w tym roku już nie chce
Marzenko ja wiem, że nic się na to nie zrobi, ale jak zima narobiła strat na duże kwoty to do tego jeszcze wszelkie plagi egipskie, mszysce, gąsienice, opuchalki, miseczniki, korniki... nie tak łatwo być optymistą.
Małgosiu bylynowa się postarała i rekompensuje straty w bukszpanach i prawie o nich zapomniałem.
Hakone kupowałem po drodze w szkółce w Łodzi, bardzo ładne udało mi się wyhaczyć.
Doniczki na szczęście przetrwały trudne warunki i wszystko dotarło do właścicieli
Szkoda, że przyczepki nie miałem bo bym dwa drzewa jeszcze sobie z Puław przywiózł.