Faktycznie muszę zerknąć co w trawie piszczy, może faktycznie coś w podłożu. Staram się znaleźć jakieś rozwiązanie, które zastąpiłoby zrywanie tych placków i sianie na nowo. Zerknę dzisiaj i zobaczę jak to wygląda pod murawą - może dojdę do jakichś wniosków chociaż nie wiem czy rzuci mi się to w oczy.
Tutaj jeszcze 2 zdjęcia jak to wyglądało rok temu czyli wysiany we wrześniu 2010, a na zdjęciach - stan na lipiec 2011. Wtedy o ile pamiętam nie był jeszcze nawożony i był dosyć żadko podlewany.
Czy przyczyną takiego stanu rzeczy może być mała przepuszczalność tej gliniastej ziemi? Pamiętam jak zanim był siany trawnik ( i były chwasty) woda po intensywnych opadach stała. Niestety miejsca gdzie była woda nie pokrywają się z tymi plamami (były to tylko 2 miejsca). Nie wiem czy to może mieć znaczenie. Obecnie woda już nie stoi, nawet po intensywnym podlewaniu po chwili znika.
Opryskiwanie miało miejsce tylko na początku (nie wiem czym, mogę się dowiedzieć), ale wtedy "ogród" był jedynie koszonym chwastem
Po miesiącu zrobili wszystko - posadzili iglaki, kwiatki i inne takie do tego na koniec został wysiany trawnik. Od tego czasu nie używaliśmy niczego poza wodą i nawozami.
Firmie już reklamowaliśmy i nie poczuwają się do odpowiedzialności. Widocznie ludzi z mentalnością "rzucimy nasiona, wsadzimy krzaki i jakoś to będzie" nie brakuje
Ale cóż, moim celem nie jest ścigać ludzi za niekompetencje tylko chcę mieć zielony trawnik
Pogrzebię w tej ziemi i zobaczę, może obędzie się bez zrywania tych martwych placków.
Dzięki za sugestię
Pozdrawiam, Grzesiek.