Kiedyś chodziłam po górach z dwoma aparatami

Smienkami 8M.
W jednej Smience miałam film czarno-biały, w drugiej diapozytywowy. Czarno-białe fotografie (które sama wywoływałam), jak i slajdy mam do dziś. O dziwo, u mnie slajdy zachowały się w niemal niezmienionym stanie (przechowuję je w ciemnym pudle, z dala od źródeł ciepła).
Był czas, gdy robiłam też kolorowe fotografie. Trzeba było wysyłać film do Bydgoszczy i ok. 3 tygodni czekać na wywołane zdjęcia. Te rzeczywiście straciły kolor, są w tonacji brązowej.
Od 2006 r. wykonuję zdjęcia aparatem cyfrowym. Z każdej wyprawy opracowuję album. Mam ich już troooochę na półce
Właśnie leżę sobie z laptopem i przygotowuję fotoksiążkę z Alp Szwajcarskich (przy okazji zaglądam na Ogrodowisko).
U nas dzisiaj upał. Od czasu do czasu wstaję i przekładam wąż (leję pod krzaki borówkowe, hortensje, róże...).