Witam zielono zakręconych

Przychodzę z problemem na klonie(Klon Leopoldii).Klon posadzony około 6 lat temu jako 2,5metrowe drzewko,ziemia piaszczysta ale w dołku z uniwersalną.Pierwszy rok bez problemów,następne lata non stop czarna plamistość.Drzewo ma obecnie ok.6metrów,obrośnięte bluszczem i otoczone tujami,korona w słońcu,pień w mega cieniu,podlewany z węża.Problemem jest pęknięcie kory zaczynające się 20 cm od ziemi i ciagnące przez 40cm,wycieka glutowata,pomarańczowo-brązowa ciecz,widać pojedyncze nicienie(?)i dwie dziurki,które puszczają bąbelki z cieczą.Tydzień temu usunęłam nicienie,zacieki,zerwałam bluszcz,przycięłam tuje wokół,jest przewiew,prysnęłam na robale,na grzyba i zabezpieczyłam maścią.Dziś nie widzę robali,rana nadal się sączy,liście w fazie pękania pąków.Kto ma pomysł co mam robić z drzewem?