Izo, dobroci powinno się (tak jak w twoim przypadku) wprowadzić do gleby albo pazurkami, albo łopatką, albo grabiami (uwaga, będę reklamować szalenie poręczne
małe grabki z serii multi-star. Tą rączkę mozna wymienić na długi trzonek kompatybilny z innymi narzędziami tej serii, np. ze spulchniaczem czy pazurkami. To moim zdaniem genialny zestaw do prac pomiędzy roślinami.
Jeśli sypniesz tylko po wierzchu to uzyskasz coś warstwowego na wzór lazanii, Szybko ta warstwa ulegnie
degradacji, zwłaszcza pod wpływem erozyjnego działania wody i wiatru.
Próchnica musi być wprowadzona do gleby. Im głębiej tym lepiej (zwłaszcza na piaszczystej glebie). Ale czasami lepiej i choćby płytko. Wokół roslin, aby nie uszkodzić systemu korzeniowego wystarczy lekko przegrabić.
Najlepiej by było przygotować sobie mieszankę dobroci. Ale jeśli braknie w danym momencie któregoś składnika, to mozna przekopywać na raty. Chcę zaznaczyć, ze raczej powinnam pisać mieszać z ziemią.
Poczytaj spokojnie wątek Anbu, tam na prawdę jest multum informacji i dyskusji, m.in. o glebie i jej szykowaniu.
Żwir. Eh żwir... no niestety, to jest właśnie problem ze żwirem, że wszelkie wzbogacanie gleby jest praktycznie niemożliwe, a dodatkowo sam kamień swoim ciężarem (w masie) powoduje destrukcję i zakłócenie właściwości fizycznych gleby (gruzełkowatość) oraz warunków powietrzno-wodnych. Wsþółczuję, ale nie masz innego wyjścia jak tylko odsunąć.