popcorn napisał(a)

Gosia, nie ma za co. Smacznego. Buziaki.

Piszę do Ciebie na priv, może Ci się zechce podejść we czwartek na ryneczek? Hmm tak mi właśnie wpadło do głowy
Co do podagrycznika to strach się bać. Nie jest wszędzie, licze że uda mi się go utrzymać w ryzach...


Bożenko, cieszę się Buziaki!!!

Ja podagrycznika z rabaty bylinowej wyrywam wczesną wiosną, potem to już w tym gąszczu mogę zapomnieć. Miałam też pod domem na rabacie, wyrwany i na wszelki wypadek przykryte wszystko włókniną. Leży tak od lata i poleży jeszcze, przykryje korą. Jak przestanie wybijać to może włókninę zdejmę, a może nie. Może nie będę ryzykować

Nie ryzykuj, Agata! haha

nie mogę się doczekać aż coś się będzie działo... heh

A może położyć grubą czarną folię na ten podagrycznik. To lato było idealne na takie pozbywanie się chwastów. Nie wiem jak głęboko się korzeni ale pod folią podobno korzenie gotują się na kilkanaście centymetrów w głąb.

Też optuję za folią, włóknina jest za słaba na to zielsko, przepuszczalna.

Dzięki, dziewczyny! Mam nadzieję jakoś sobie poradzimy
Projektantka nadal mnie olewa, boję się zadzwonić do starostwa, jak mi powiedzą że nadal uzupełnienia nie zrobione... heh

ale póki co skończyłam pracę, biorę młodą i na fitness na siłownię

Cały tydzień nie ma pani prowadzącej moją sprawę i iczego się nie dowiem w starostwie. Projektantka oczywiście mnie olewa... heh. Masakra!

Dogrywam sprawę z wykonawcą, który jest tak zajęty że też nic mi nie wysyła... a czas ucieka...

Słonko wylazło, Justynka mnie zabije bo ciągle po maliny nie przyjeżdżam, heh. Czasu brak, ciągle coś...

miłego dnia, baby!

Jakby czas sprzedawali, to nas by spora kolejka stała ... Masakra...

Karola, nie wiadomo, czy płakać, czy śmiać się z takiego podejścia projektantów/wykonawców. I co najgorsze nie są to pojedyncze przypadki. U mnie najpierw były poprawki projektu, koniec sierpnia wylaliśmy płytę, a wykonawcy jak nie było, tak nie ma. Niby przygotowuje elementy do montażu u siebie. I tak z tygodnia na tydzień.. chyba w grudniu wejdzie.. ostatkiem sił powstrzymuję się, aby nie pojechać i nie zrobić karczemnej awantury Nasz błąd, że umowy nie spisaliśmy, bo znajomy i jedyny w pobliżu, który szkieletówkę robi. Kolejny rok do tyłu będzie z ogarnianiem/porządkowaniem przestrzeni.
Wiem, że takie wynurzenia Ci nie pomogą, ale mnie para zejdzie po części

Łucja, mnie się nie nudzi, ale jestem ogarnięta i wiem wszystko co i jak i jest ok. Naprawdę. Tyle że ci wszyscy ludzie... no heh masakra...

Mariolko, bo oni wszyscy biorą tyle robót ile się da, obiecują cuda niewidy, a potem czeka inwestor... jak idiota...
ale u Was to już tyle trwa, heh

mam nadzieję dogram wszystko i dogadam się tutaj, ale póki co to siwieję, heh... czekam na urlop, może chwilę odpocznę

Trzymam kciuki za Ciebie!

Karola mnie się też nie nudzi... Tylko czasu jak na lekarstwo ciągle... W sumie to chyba chciałabym się kiedyś móc ponudzić...