Ando, nie do końca masz rację w kwestii obornika granulowanego. Zasadnicza różnica pomiędzy granulatem, a obornikiem kompostowanym polega na tym, że w procesie odparowywania w wysokiej temperaturze i wysokim ciśnieniu obornik traci właściwości polepszające strukturę gleby: niszczone są włókna i zabijane są mikro i makroorganizmy (pożyteczne: grzyby, nicienie, bakterie etc). Gdyby granulat był uzyskiwany w formie liofilizaji (czyli zamrożony i odparowany pod niskim ciśnieniem tak jak to robi się z żywnością) to by zachował wszelkie właściwości poprawy struktury ziemi, a włókna zostałyby zachowane w nierozerwanej formie. I taki granulat doskonale by poprawiał strukturę gleby. I co ciekawe, po namoczeniu wracałby do swojej pierwotnej wagi i budowy. Liofilizacja wymaga czasu i jest kosztowna. Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach.
Do przerobienia obornika w granulat wystarczy jedna maszyna i dość szybko produkt jest przetworzony, czyli odparowany w wysokiej temperaturze i pod wysokim ciśnieniem. Zostają tylko minerały i frakcja pyłowa zbita w granulki łatwe do aplikacji maszynowej w rolnictwie.
Tu także odpisałam na temat granulatu.
Dodatkowo warto zwrócić uwagę, że kompostowany obornik praktycznie nie ma zapachu odchodów. Niczym kompost pachnie grzybnią i lasem. Natomiast - jak sama zauważyłaś - granulat śmierdzi. Śmierdzi, bo w dużej mierze jest na bieżąco przetwarzany ze świeżego obornika. Wynika to z regulacji prawnych i przepisach o ochronie wód gruntowych. Ten proces technologiczny okazał się być panaceum na obornikowe, potencjalne kłopoty rolników.
Pytanie (w wątku mączkowym) brzmiało czy granulat można zastosować na rabatach teraz, czyli na jesieni. A ja odpowiedziałam, że teraz już nie, bo granulat jest nawozem, który zupełnie nie wpływa na glebę i jej jakość, czyli pulchność, gruzełkowatość, zdolność do kumulacji wilgoci itd. Teraz rośliny już nie potrzebują nawożenia. Natomiast ziemi przyda się kompostowany obornik i inne dodatki.