od azotu w parze wolę kluski na parze
No dobra dlaczego azot powinien iść w parze z siarką ? a na kiedy to potrzebujesz
Magja do czego się odnosi to 3 x NIE bo i ja nie rozumiem ( chcesz powrotu senatu )
No myślę do wykopania nawożenia czy podlania. Podlanie nie zaszkodzi deszcz nie zaszkodzi bo i tak suchy to może być jak nie zaczniesz pisać mniej zawile.
Może to trzy razy nie to te profilaktyczne opryski chodzi ? no to ja jestem lepszy niż Magja NIE NIE NIE NIE a co nowobogackiego z piękną lampką nie stać na jedno NIE więcej ??
Profilaktyka w ogrodzie moim zdaniem jest tym czym najwięcej szkodzi. Nastawiaj sobie zegar o 3 godziny wcześniej w czasie urlopu aby profilaktycznie nie zaspać do pracy. Profilaktyka to zapewnienie optymalnych warunków roślinie i nie ma w niej chemii - profilaktyczne podanie nawozu to jak po obiedzie 10 ciastek ze śmietaną bo zima może być cięzka.
Prawda w różanecznikach jest taka że tu cała profilaktyka to kwasomierz !!! Raz w miesiącu spacer z kwasometrem to fajna przyjemność a nie wysiłek.
Wracając do krzaczków - dlaczego ja nie radzę nic tylko najważniejszy nawóz woda i oczekiwanie. Dlatego że pochopne działanie zawsze przynosi więcej szkody niż pożytku.
Moim zdaniem to pierwsze 3 kroki które bym zrobił
1) zamówił kwasomierz - prosty nawet za 15 zł - lepszy taki niż żaden Magja wskaże płyn Helliga. Jaki kupić - musi być do gleby i nie może mieć szklanej elektrody . Widziałem już niejedną ofertę z taką elektrodą jako do gleby - one są do płynów !! Oczywiście jak się będę chciał to i takim zmierzę używająć wody destylowanej ale to to samo co strzelanie z procy naftaliną do mola.
2) w przypadku płynu Helliga czytamy instrukcję obsługi w przypadku tego z allegro lub sklepu sprawdzamy czy on działa prawidłowo - no są takie do których można mieć zaufanie już na starcie ale kosztują około 400 zł. No idziemy do sklepu ogrodniczego tam ceny o parę złoty wyższe niż na allego ale jest jeden plus - otwieramy w sklepie i sprawdzamy na nie odkwaszonym torfie. Za kwasomiesz zapłacimy do 30 zł ale nieraz skwaszona mina sprzedawcy jest bezcenna - Nie wie co powiedzieć torf do d,... czy kwasomierz. Jednak nawet jak ma odchylenie o 0,5 to jest lepszy niewiedza.
http://www.sklep.domiogrod-tarnow.pl/plyn-helliga-40-ml-do-kwasomierz-glebowy-ph-p-1189.html lub
http://allegro.pl/up2-miernik-ph-i-wilgotnosci-gleby-kwasomierz-i2401874854.html
no ewentualnie
http://allegro.pl/tester-gleby-ph-phmetr-gleba-kwasomierz-miernik-i2389679458.html
Miernik z dwoma elektrodami przeważnie jest dokładniejszy ale to nie jest reguła.
Jednak świętą prawdą jest że płyn Helliga jest pewniejszy niż chiński wynalazek
3) Wracamy do korzeni - sięgnąłbym pamięcią jak go posadziłem czy było to kwaśne podłoże jak nie coż nie ma na co czekać lepiej go wysadzić z siodła niż poczekać aż sam spadnie i kark sobie skręci
Jeżeli nawet było pod rododendrony to zmierzyłbym bezwarunkowo pH .
Nie czytamy Magja że siarka to antidotum na kwasowość - siarka to jest dobra dla anielskich ogrodników ( Magja anielskich nie angielskich ) Siarka wymaga czasu tu się nie liczy w dniach tygodniach ale w miesiącach . Zgodzę się że jak bedę przygotowywał sobie ziemię na rok do przodu to mogę sobie mieszac siarke. Posypanie siarką w przypadku złej kwasowości to tak jak zapisanie się do funduszu emerytalnego i czekanie na listonosza że przyniesie rentę.
Magja napisz wreszcie to co z Ciebie próbuję wydobyć kiedy ta siarka faktycznie zaczyna działać !!
Napisz wreszcie jaka musi byc kwasowość zanim sięgniemy po siarczan amonu. Napisz wreszcie co jest wart pomiar bezpośrednio po zakwaszeniu kwasem.
Więc lepiej posadzić w czysty torf i mieć czas niż zalać kwasem zasypac siarką lub jak już czytałem w internecie chleba im dać bo zakwasza.
Mamy problem idziemy szukac rozwiązania - internetowe fora aż się buzują jak soda z octem od tych tematów rad i opini. Którą wybrać ?? Zawsze wybieramy najłatwiejszą - taka jest natura człowieka że lenistwo jest źródłem postępu.
Po co walczyć z obornikiem jak w butelce mamy jej 30 ton. Po co przygotowywać mieszankę ziemi jak kwasem zakwasimy że ho ho ho.
Nie licz na to że jak napisze Ci jak w 5 minut zrobić cud

Że posypiesz kwaskiem cytrynowym i już jest rozwiązanie . Nie ma takiej możliwości.
U mnie podłoże zawiera minimum tego co pozwala roślinie przetrwać a resztę uzyskuję przez nawożenie dolistne. Matematyka jest jedna . Krzaczek kosztuje nieraz mniej niż jego utrzymanie i pielęgnacja czy nawet wsadzenie. Nie licząc pracy takie wsadzenie to koszt około 20 zł - Magja pewnie z tego coś urwie

krzaczek teraz kosztuje od 10-25 zł. No Magja pisała że może kosztowac i parę tysięcy a ja dodam że parę i to w euro. Z rododendronami jak z samochodami nie można odpowiedzieć ile kosztuje. No ile kosztuje samochód ?? .
jaki to koszt ten miernik ?? grosze przy całości
Mierzymy nie na powierzchni ale na głębokości takiej w jakiej znajduje się serce naszego krzaczka - dla mnie to 12 cm od powierzchni ( Magja nie pisz proszę że sercem jest szyjka korzeniowa ) .
No więc mamy pomiar
pH 4 - alarm III stopnia trujemy roślinę - Magja już pisała o glnie i jego toksyczności
pH 4,5 do 6 - ok
więcej niż 6 alarm I stopnia
pH 6,5 tu już możemy dać na mszę
powyżej - przysypujemy ziemią i stawiamy krzyżyk ku pamięci
Tego się nie przekoczy .
No to mamy problem ale nie wiemy co robić - jedyne co możemy robić to grac na czas aż nie dokonamy identyfikacji przyczyny. Może to braki pokarmowe więc podlewamy - podlewamy dolistnie nawóz max 0,2 % taka transfuzja aby nam pacjent nie umarł nie więcej niż 1 raz w tygodniu.
Widzimy przebarwienia na liściach nie czytamy o grzybach i innych takich straszydłach ale dokładnie oglądamy liście które nie widziały słońca te pod spodem. Może to przypalenie słoneczne.
Roślima w sztuce przetrwania jest mądrzejsza niż my - brakuje jej skadników pokarmowych - co robi ogranicza ilość nowych liści i korzenie zaczynają szukać. Ma niedobory wody nie przeznaczy rezerw na kwiatki. Grzyby szkodniki - zdrowy rh nie zginie kiedy opuchlak jej jedną dziurkę wyżre w listku. jednak zginie kiedy zastosujemy oprysk na tego opuchlaka i stwierdzimy że producent radzi 0,001 % a my z grubej rury damy 1 % bo taka dawka jak podaje to pewnie nie zadziała. Po kazdym chemicznym oprysku roślina walczy też z tym opryskiem to dla niej zawsze jest szkodliwe - widoczne dla nas czy nie ale jest. Czytałem tu jak radzono oprysk na widok jednej dziurki w liściach - paranoja , czy ten opuchlak nadal jest czy już poleciał ( poszedł one nie latają ) do sąsiadki na truskawki. Zapamiętajmy to pogryzione listko za jakiś czas zobaczymy czy jest więcej rzućmy pod krzak plaster na owady a nie od razu armatę i pocisk przeciwpancerny bo partyzanta ktoś widział/