Dzisiaj rano stwierdziłam, że dosyć już "gniewania się" na ogród i najwyższa pora zakasać rękawy i zabrać się do pracy. Odtańczyłam więc taniec czarownic, by odgonić ogrodową niemoc i ruszyłam do boju
Na pierwszy ogień poszły chwasty, które urosły na potęgę. Wytoczyłam ciężkie działa i dzisiejsza bitwa zakończona wynikiem 1:0 dla mnie

Uzbierała się cała taczka

Potem przyszła kolej na kanty, bo co jak co, ale ogrodowisko zobowiązuje

Było tak:
A potem tak: