Bardzo wszystkim dziękuję za odwiedziny
Dlaczego ja dopiero tak niedawno dowiedziałam się o Ogrodowisku?
Do grzebania w ziemi miałam ciągoty od zawsze, gdy mieszkaliśmy w Koszalinie, to rodzice działkę, już jako 3-4latka miałam tam swoją grządkę. Potem los nas trochę porzucał, m.in. kilka lat mieszkania w sercu górniczego Śląska, ale Mamie zbrzydło miejskie życie, kupiła kawał ziemi i przenieśliśmy się w jej rodzinne strony.
Ja "poszłam za mężem", jak to się czasem mówi
,mieszkaliśmy w Międzyzdrojach a na wsi pod miastem dłubaliśmy i dłubaliśmy dom aż w końcu wydłubaliśmy
Jednego tylko żałuję... że nie mam miejsca dla kilku kur. Tak chciałam mieć z 5 rajskich kurek, ale nie upchnę, nie będę męczyć zwierząt w małym kojcu a luzem łazić im nie dam, nie chcę mieć wszystkiego w kurzych ozdobnikach, do tego nie wiem, czy z psem by się zaprzyjaźniły
Pozostało mi zbierać drewniane i ceramiczne figurki kur
Moja szklarnia spuchnie z dumy, jak jej powiem, jaka jest chwalona
Pracuje od wczesnej wiosny, zanim "wjadą" pomidory, to najpierw wprowadza się sałata i rozsadnik wszystkich kwiatów, ziół i co tam sobie w danym roku wymyślę. Po pomidorach, ogórkach i papryce to już tylko meble ogrodowe, bo zwłaszcza pomidory są do pierwszych przymrozków, wtedy obrywam do końca dojrzałe i zielone i chowam do piwniczki.
Danusiu, konstrukcja drewniana ma swoje plusy, można gdzie pasuje wbić gwoździa, wkręcić haczyk, żeby np.podwiązać pomidora, w konstrukcji metalowej to jest dużo trudniejsze, niestety. Są tu takie blaszki z dziurkami, ale swobody wyboru miejsca gdzie ta blaszka akurat pasuje już nie ma.
Marto, nie ma obaw, nie przyjdzie mi do głowy kupować zieleniny, no chyba, że mnie pokręci
Tak sobie myślę, że nawet jak nie będę miała siły na normalny warzywniak, to malutka grządka z kilkoma porami, selerami i metrem bieżącym natki pietruszki zawsze będzie...
Co do domu... popsuliśmy mu trochę figurę, ze względów praktycznych, które wygrały nad estetyką, mianowicie podnieśliśmy ścianę kolankową, żeby pokoje na piętrze były wygodniejsze a to odbija się na ogólnym wyglądzie, ale trudno, w środku przez to jest dużo lepiej.
Aniu, co do suchego oczka, to jego powstanie było w sumie przypadkiem, gdy brukarze wreszcie sobie poszli ok. 20 lipca, wzięliśmy się za ogarnianie terenu i jak widać na tym zdjęciu trzeba było coś zrobic z rurą odpływową z rynny budynku garażowego.
Okazało się, że w pobliskiej żwirowni można kupić takie sympatyczne kamienie i jakoś tak poszło.
Aż się boję, ile osób postuka się w czoło, co za kicz z tym mostkiem...
Na pierwszym zdjęciu widać taki wybrukowany placyk, to będzie nasze miejsce do siedzenia przy letniej kuchni, bo za widocznymi przy placyku drzwiami będę miała taką kuchnię
Na dniach będziemy tu montować drewnianą konstrukcję, którą chcę obsadzić milinem i to będzie nasza letnia jadalnia. Już nie mogę się doczekać, jak ze smażeniem wszystkich wonności (ryby, placki) wyjadę do tej kuchni