Przeczytałam Twoją odpowiedź i zastanawiam się, czy Wy w ogóle nie pryskacie na robaka? Da się tak? Być może, że w dużych ogrodach wytwarza się taki eko system. W moim robale zjadły by wszystko, dlatego przed zmierzchem czasem pryskam.
Dorotko czasem coś jest konieczne, ale ja naprawdę minimum chemii w ogrodzie używam
Co pryskam:
bukszpany na ćmę bo mam ich sporo, a bym nie miała, głównie mam je w żywoplotkach Ostatnio lepinoxem leciałam czyli ekologicznie.
brzoskwinie na kędzierzawość
kilka tui i świerki conika na grzyba i czasem ( w tym roku jeszcze nie) na przędziorka
jabłonki na mszyce, ale nic to w tym sezonie nie dało
I to w sumie wszystko chyba. Mało pryskam, a w okolicy oczek wodnych wcale.
Raz walczyłam z ochojnikiem na świerkach, ale zdecydowaliśmy wyciąć modrzewie i w tym roku już było tylko tyle, że oberwałam ręcznie...
Plagi miewam różne i w tym roku ślimaki to zmora okropna, sypię granulat, ale pisało na opakowaniu, że zawiera substancję zniechęcającą koty i psy przed zjedzeniem i moje kotki faktycznie nie zainteresowane, jeże też nie bo mają się w najlepsze i buszują po stodole, wolą jeść z kociej miski, a ostatnio dwa ratowaliśmy z piwnicy bo wpadły i nie dały rady wyjść, Emuś już zabezpieczył wejście by nie wpadły ponownie.
Wahałam się czy ją pokazać bo ogrodowa, nie wyjściowa byłam, ale co tam... w kieckach po ogrodzie nie latam....po prawdzie to rzadko kieckę zakładam wolę spodnie