Wróciłam z wątku od Ani i pod Jej wpływem coś Wam napiszę.
Wiele jest w necie i w realu niestety też spotykam teorii spiskowych jakoby wirusa nie było. Bo nikt nie widział nikogo chorego.
Tylko, że
On niestety jest. Skąd wiem? Bo w rodzinie miałam i moi przyjaciele wśród znajomych też mieli.
Z relacji znajomego przyjaciół:
Nie bał się, wirusa nie ma, to przykrywka.....do momentu aż sam nie zachorował. Nadal bał się średnio bo młody, lekko przejdzie. Wylądował na Oiomie. Jeszcze nie panikował bo pod tlenem, na pewno Mu pomogą wyzdrowieć....ale jak z sąsiednich łóżek zaczęli chorzy odchodzić i wywożono ich pod prześcieradłami do kostnicy to zdał sobie sprawę, że za chwilę On może być wywożony tak samo......miał farta, udało Mu się. Już w wirusa wierzy
Mój wujek.
Nie wiek kto Go zaraził, prawdopodobnie któryś z kursantów.
16 dni gorączka 38.5 nie więcej. Ból głowy, mięśni, kości, stawów jakiego w życiu nie czuł( a trochę lat ma)Nie pomagały tabletki. Kaszel i walka o oddech, ciało w kolorze sino fioletowym z niedotlenienia. Trzy razy lekarz w uniformie kosmonauty Go badał w domu i ordynował dalsze leczenie. Na koniec test - pozytywny.
Przeciwciała ma, mógłby się nie przejmować już.....nie bardzo, bo właśnie Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego ogłosił, że pacjent, który przechorował w kwietniu jest ponownie chory - pozytywny
Drugi raz może się nie udać.
Wiecie już więc i ja wiem, że Wirus jest i kosi żniwo.....tym większe im więcej lekkoduchów
Nikt nam nie zagwarantuje, że wyjdziemy z tej walki cało, ale trzeba próbować. Robić co można, każdy z nas ma Kogoś Kogo kocha i na Kim Mu zależy, wiec jeśli nie o Siebie, zadbajmy o innych.
Ja mam świadomość, że mogę tą walkę przegrać gdyby przyszło stoczyć, więc schodzę z drogi i unikam jak ognia. Z astmą, po przechodzonym zawale.....szanse są raczej marne
Pilnujcie się Kochani!!!