Włożę kij w mrowisko? Bo oczywiście, prawa roślin to realne już postulaty w niektórych środowiskach, tylko dokąd nas zaprowadzą, zastanawiam się..... Wyobrażam sobie, że wówczas za moje "zamordowanie" hakonek dostanę rok więzienia albo karę pieniężną, bo nie przeżyły. Jawi mi się wizja urzędników spacerujących po moim ogrodzie i sprawdzających stanowisko danej rośliny zgodnie z jej paszportem i zakwalifikowaniem w tabeli. Urzędnicy będą w swoim urzędniczym żywiole. Problemem tylko będą rośliny nierozpoznane przez nich... mogą wywołać irytację.
Ja jestem w tych kwestiach za wolnością i także za prawem do eksperymentowania z roślinami, poza tym trudno wymagać od wszystkich, by studiowali stosowne kierunki, ale jeśli zechcą się nauczyć, to nauczą się prędzej czy później pewnych rzeczy, ale przecież też nie wszystkich. To, że padnie kilka roślin... oznacza też, że będzie kompost. Rośliny w naturze też wymierają, nie idealizujmy. Bardziej niż egzekwowanie praw roślin widziałabym potrzebę edukacji i uwrażliwiania. Małych i dużych.
Bo hortensja lubi półcień i cień, a krwawnica słońce i bagienko lub ziemię, która długo trzyma wilgoć. Hortensji raczej na łące nie spotkasz, a krwawnice na podmokłych łąkach uwielbiają
Jest wiele czynników, które należałoby sprawdzić, czasem pół metra dalej są już zupełnie inne warunki glebowe. Na moim ogrodzie są trzy rodzaje gleby, od ciemnej gliny do gliny żółtej, przez kwaśnawy czarnoziem na samej górze, wszystko z domieszką lessu.
Rzadko przesadzam rośliny w inne miejsce, staram się trafić z wyborem by nie musieć wędrować, ale dzisiaj przenieśliśmy magnolię sunsation wyżej, bliżej łąki bo w dotychczasowym coś jej nie odpowiadało, słabo rosła mimo przerobienia ziemi. Teraz jest na innej glebie, gdzie już rosną inne magnolie więc może i jej przypasuje
Niestety masz sporo racji......
Dlatego tak mi odpowiadają ogrody Pieta Oudolfa, tam nie ma przypadku, wszystko przemyślane, dopasowane dopracowane, ale to ogrom zdobytej na własnym doświadczeniu wiedzy o roślinach właśnie i szacunek do nich.
Żeby zdobyć tą potrzebną wiedzę trzeba sporo czasu, dokształcania i doświadczeń, więc te nasadzenia czasem to takie testy.
U mnie jeszcze ukształtowanie terenu i warunki pogodowe dokładają kilka czynników.
Ze względu na nie nie mam magnolii, bo wątpię, czy jakakolwiek by przetrwała.