Gosia Ty masz ogród prowadzony z dużym wyczuciem i miłością, to widać. Twój szacunek do zastanego krajobrazu i ekosystemu jest przykładem dla niejednej osoby na forum, a przynajmniej powinien być
Haniu to prawda co piszesz, ale ja ostatnio właśnie takie skrajności spotykam
Drugi przykład( pierwszy mam nadzieje doczytasz)
Firma ogrodnicza modernizuje ( nowe pokolenie przejęło włości we władanie)kilkudziesięcioletni ogród w którym królują 35 letnie świerki. Piękne i zadbane, ładnie podcięta od dołu. Co robi firma
Ano obwódkę z palisady betonowej i zasypuje tym świerkom korzenie minimum 20-30 cm, szyjki korzeniowe również, na to idzie plastikowa mata na to 10 cm grubej kory. I wężyki z linią kroplującą. W macie robi dziurki i sadzi rodki. We mnie się prawie gotuje jak to widzę, bo nie małe pieniądze ta usługa kosztuje. Efekt łatwy do przewidzenia. Na dzień dzisiejszy większość rodków padła, a na choroby świerków długo nie trzeba będzie czekać. A i jeszcze bym nie wymyśliła, firma posadziła dwa takie jakby walce z cisów, wysokie wąskie, jeden ok, a drugi żeby był walcem został związany ciasno drutem, po pierwszej wichurze drut puścił, wiadomo jak cis wygląda. nie mam nic przeciwko mądremu eksperymentowaniu, ale nad głupotą obojętna być nie potrafię Właściciele młodzi, mogą się nie znać, wzięli firmę, zaufali, zapłacili i co mają w zamian....
Sylwia a ja właśnie mam zamiar krwawnicę z hortkami przetestować. I robię to na własną odpowiedzialność i nie z ignorancji a z ciekawości. Lubię eksperymentować i kilka prób uważam za bardzo udane choć wydawało by się, że z góry skazanych na niepowodzenie. Przykład- hortki i perowskia. Z tym, że mam pełną świadomość czym to się może skończyć i do nikogo nie mam pretensji. To źle?
Asia, że z ciekawości to nie źle, zrozumiałe. Źle to się może skończyć dla tych roślin, nie dla CiebieTrzeba by ich pytać czy zadowolone będą, bo wizualnie efekt może być śliczny. Rośliny wbrew pozorom będą się starały przetrwać za wszelka cenę, bo nóg nie mają, nie powędrują w inne miejsce w ogrodzie, ale udowodniono, że w zagrożeniu wysyłają chemiczny sygnał do sąsiednich roślin by te mogły się przygotować wcześniej np. na atak szkodników. Tak więc całkiem głupie nie są, to organizmy żywe i w ewolucji nie jedno przetrwać musiały, ale jak nie ma konieczności, jestem za tym by nie serwować im niepotrzebnie stresów, to się od razu odbija na kondycji i zdrowotności
Aż tak to ja się nie zagłębiałam nigdy w fizjologię. O matko i córko to trzeba by mieć doktorat z ogrodnictwa. Ja rozumiem stanowisko, gleba, warunki wodne ale jakby tak wszystko brać aż tak na poważnie to nic by ze strachu nie wsadził.